Obowiązek noszenia maseczek w przestrzeni otwartej powinien zostać zniesiony wcześniej - powiedział PAP prof. Robert Flisiak, odnosząc się do zapowiedzi rządu o zniesieniu tego prawa 15 maja, o ile nowych zakażeń będzie mniej niż 15 na 100 tys.
Od 15 maja rząd planuje zniesienie obowiązku noszenia maseczek na otwartej przestrzeni (przy zachowaniu dystansu 1,5 m) jeśli wskaźnik zakażeń na 100 tys. osób spadnie poniżej 15. Bez zmian pozostanie obowiązek zakrywania nosa i ust za pomocą maseczki w pomieszczeniach.
"Do zniesienia obowiązku noszenia maseczek w otwartej przestrzeni powinno dojść zdecydowanie wcześniej, choćby już teraz. Na ten element obluzowania obostrzeń nie powinniśmy czekać aż tak długo" - podkreślił w rozmowie z PAP prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Dodał, że na otwartej przestrzeni należy jednak pamiętać o zachowaniu dystansu - 1,5 m.
Wcześniej prof. Flisiak mówił PAP, że warunki zewnętrzne nie sprzyjają szerzeniu się wirusa. W otwartej przestrzeni następuje rozrzedzenie cząstek wirusa, a przecież ryzyko zakażenia jest proporcjonalne do gęstości materiału zakaźnego i masywności ekspozycji organizmów narażonych na zakażenie.
Dopytywany, dlaczego jednak ten rygor nadal obowiązuje powiedział, że minister Adam Niedzielski wskazywał na trudność utrzymania dyscypliny w społeczeństwie i jeżeli ten obowiązek uniwersalny i kluczowy by się różnicowało, trudno byłoby go egzekwować.
Prof. Flisiak nie był w stanie podać nawet przybliżonego terminu, w którym maseczki moglibyśmy zdjąć w zamkniętych przestrzeniach.
"To wyklaruje się w sposób naturalny - będziemy widzieć, jaka będzie sytuacja" - dodał.
"Boję się tylko jednego, że gdy wyda się nam że wirusa już nie ma to kolejki, które w tej chwili ustawiają się do szczepienia znikną i społeczeństwo przestanie się szczepić; ci co się nie zaszczepili stwierdzą +a przeciw czemu?+, a potem będziemy mieli kolejną falę zakażeń wraz z pójściem do szkół dzieci we wrześniu" - przestrzegł.
W środę szef resortu zdrowia Adam Niedzielski mówił, że poszczególne regiony, jeśli chodzi o średnią liczbę zakażeń na 100 tys. mieszkańców, zbliżyły się do siebie.
"W tej chwili ta rozpiętość wygląda w ten sposób, że w regionie, który cały czas jest najbardziej dotkniętym epidemią, czyli na Śląsku, ten wskaźnik zachorowań jest już praktycznie poniżej 30. A w regionie, który jest na drugim biegunie - w woj. podlaskim - mamy powyżej 10, więc ta relacja zróżnicowania jest niecałe 3 do 1. Wcześniej to zróżnicowanie było większe" - podkreślił.
Natomiast z danych resortu zdrowia udostępnionych w środę PAP wynika, że średnia wartość z dwóch ostatnich tygodni (od 15 kwietnia) nowych zakażeń na 100 tys. ludności Polski wynosi 31,995.