Dr Jarosław Szarek, prezes IPN, podsumowuje swoją kadencję i mówi o roli Instytutu w kształtowaniu pamięci historycznej Polaków.
Andrzej Grajewski: Kolegium IPN do końca kwietnia wskaże nowego prezesa Instytutu. Czy zgłosił się Pan do konkursu?
Jarosław Szarek: Utarła się tradycja w Instytucie, że każdy z prezesów pełnił swój urząd jedną kadencję. Tę tradycję podtrzymuję i nie zgłosiłem się. W ciągu pięciu lat pracy wyznaczyłem wyraźny kierunek, co zauważają nawet osoby niechętne Instytutowi.
Pana kadencja kończy się w lipcu – i co dalej?
Nie myślę o tym, kontynuuję to, co wcześniej zamierzałem, koncentrując się na codziennej pracy. Do 21 lipca skupiamy się na bieżącej aktywności zgodnie z planami, a te wyznaczone mamy w Instytucie nie w perspektywie miesięcy, ale nadchodzących lat. Konsekwentnie skupiamy się na budzeniu i budowaniu tożsamościowych więzi społecznych wokół inicjatyw IPN w celu przywracania pamięci, odkrywania tematów i postaci zepchniętych w niebyt w PRL, a po 1989 zlekceważonych. Przez te pięć lat spotkałem rzesze wspaniałych ludzi w kraju i za granicą, dla których nasza historia jest pasją; wśród nich wielu, którym Polska zawdzięcza wolność. Starałem się otworzyć Instytut na nowe środowiska, wyjść poza obszar wielkich miast i dotrzeć na prowincję. Stąd też setki naszych przedsięwzięć rocznicowych z lat odzyskania niepodległości i walki o granice 1918–1921, narodzin Solidarności. Założyliśmy Przystanki Historia, od Chicago i Nowego Jorku po Dyneburg i Żytomierz, oraz nowe w kraju. Teraz większość naszej aktywności przenieśliśmy niestety do internetu, podkreślam niestety, gdyż nic nie zastąpi bezpośrednich kontaktów.
Przyszło Panu kierować innym Instytutem, znacznie obszerniejszym i mającym nowe zadania, których nie było przed 2016 r. Ilu w tej chwili Instytut ma pracowników?
W skali całego kraju, a więc w 11 oddziałach oraz 6 delegaturach, jest ich prawie 2500. To potężna instytucja, niemająca odpowiednika na całym postsowieckim obszarze: od Łaby po Władywostok. Dobrze, że zwrócił Pan uwagę na instytucjonalne zmiany, które znacznie powiększyły obszar zadań Instytutu po 2016 r. Te nowe piony: upamiętniania, poszukiwania i identyfikacji, trzeba było stworzyć od podstaw, początkowo bez budżetu, etatów i pomieszczeń. Swojemu następcy zostawiam IPN z wieloma nowymi budynkami, w tym pierwszą od 21 lat własną siedzibę Centrali.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.