O leczeniu chorych na COVID-19, wyborach i potrzebie uśmiechu opowiada dr Szymon Skoczyński.
Barbara Gruszka-Zych: Kiedy idzie Pan do swoich chorych na COVID-19 pacjentów, nie boi się Pan zarażenia?
Dr Szymon Skoczyński: Niedawno przyszło mi do głowy, że można porównać pracę lekarza podczas pandemii do bycia żołnierzem w czasie wojny. Niektórzy z walczących dezerterują, ale to mniejszość. Większość nie myśli o sobie, ale wykonuje swoje zadania. Kiedy zaczęła się epidemia, spodziewałem się, że zachoruję, ale nie potrafiłbym zrezygnować z aktywności zawodowej. Leczenie to moja misja, a pandemia to czas próby.
Niestety, przewidywania się sprawdziły. Trafił Pan nawet do szpitala jako pacjent.
Byłem w nim kilkanaście dni. Podobnie jak większość chorych do ostatniej chwili zwlekałem. Teraz, kiedy konsultuję pacjentów, u których pojawiają się symptomy niewydolności oddychania, radzę im, żeby nie odwlekali decyzji o hospitalizacji.
Bardzo źle się Pan wtedy czuł?
Opiszę to obrazowo – gdy byłem już ciężko chory, miałem problem, żeby wejść na pierwsze piętro swojego domu. A dwa tygodnie wcześniej bez przygotowania przebiegłem półmaraton.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.