Prawdziwa przyjaźń to taka relacja, w której ludzie wspierają się w dążeniu do świętości i nigdy nie tracą z oczu Chrystusa.
Kiedy byłem w seminarium, stawiano młodym zakonnikom przyjaźń jako wzorzec relacji w zakonie. Czasem odnosiłem nawet wrażenie, że jeśli ktoś z nas nie ma przyjaciela, to powinien zacząć się niepokoić. Może to tylko moje osobiste odczucie, ale tak zapamiętałem nasze dyskusje z tamtego okresu. Wtedy zadałem sobie pytanie, czy rzeczywiście przyjaźń jest do życia koniecznie potrzebna. Jest ona czymś, co napełnia nasze życie nową treścią, czymś, co daje nam siłę i bardzo często chroni przed załamaniem. Jednak towarzyszyło mi równocześnie przekonanie, że przyjaźń nie musi być relacją jednoznacznie dobrą.
Starożytni filozofowie wyróżniali cztery rodzaje miłości: miłość macierzyńską, erotyczną, agape, tj. miłość miłosierną, i przyjaźń. Dwa pierwsze rodzaje są niezbędne, by istniał ludzki gatunek. Jak pisze C.S. Lewis: „Gdyby nie Eros, nikt z nas nie zostałby poczęty, gdyby nie przywiązanie, nikt z nas nie zostałby odchowany, ale możemy żyć i wychowywać się bez przyjaźni”. Także miłość miłosierna odgrywa bardzo ważną rolę w społeczeństwie, gdyż dzięki niej chronione są jednostki słabsze. I na tym tle jeszcze wyraźniej wybrzmiewa niekonieczność przyjaźni.
Zapewne potrafimy sobie wyobrazić sytuację, gdy przyjaciele spotykają się, by czynić zło. Sięgnijmy po przykład z Ewangelii. „Arcykapłani zaś i uczeni w Piśmie stali i gwałtownie Go oskarżali. Wówczas wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał ubrać Go w lśniący płaszcz i odesłał do Piłata. W tym dniu Herod i Piłat stali się przyjaciółmi. Przedtem bowiem żyli z sobą w nieprzyjaźni” (Łk 23,10-12). Istnieją przyjaźnie przeciw Chrystusowi, czyli relacje, które rozwijają się dzięki temu, że pozbyliśmy się naszego Pana – choćby na chwilę, po prostu po to, by się zrelaksować, odpocząć. Takie przyjaźnie mogą istnieć także w zakonie – przyjacielska sztama w folgowaniu sobie, przyjacielskie przymykanie oka na nieświęte czy nawet grzeszne zwyczaje. Tymczasem z perspektywy chrześcijańskiej prawdziwa przyjaźń to taka relacja, w której ludzie wspierają się w dążeniu do świętości i nigdy nie tracą z oczu Chrystusa.•
o. Wojciech SURÓWKA OP