Wizytę papieża Franciszka w Iraku komentuje kard. Louis Raphaël Sako.
Beata Zajączkowska: Papież powiedział, że ta pielgrzymka sprawiła, iż odżył. Wyznał, że w czasie pandemii czuł się jak więzień, a w Iraku znowu mógł być blisko ludzi…
Kard. Louis Raphaël Sako: Rano przed wylotem papieża do Rzymu pojechałem do nuncjatury, by się z nim pożegnać. Spytałem go, czy jest szczęśliwy. Wzniósł ręce do góry i z szerokim uśmiechem odpowiedział: „Tak, bardzo!”. Powiedziałem mu: „Ojcze Święty, twoja wizyta naznaczyła historię naszej ojczyzny. Po tym, co wycierpieliśmy, nadszedł czas, by zmienić kulturę i mentalność w naszym kraju”. To były naprawdę wyjątkowe dni. Nazywam je „wielkim adwentem” dla wszystkich muzułmanów i chrześcijan. Papież przyniósł nam umocnienie i nadzieję. Dzielił też nasze cierpienia i trudy. Mówiły o tym jego łzy, gdy patrzył na zrujnowany Mosul, miasto – symbol niewyobrażalnego okrucieństwa Państwa Islamskiego. Z dala od kamer modlił się za to miasto na gruzach jednego z kościołów. Były to przejmujące chwile, które pokazały, jak bardzo ta wizyta była potrzebna.
Franciszek przyznał, że ta podróż wyjątkowo zmęczyła go fizycznie. Plan był napięty jak na 84-letniego człowieka…
Ze względów bezpieczeństwa podróż nie mogła być dłuższa, a w wielu miejscach Ojciec Święty chciał być obecny. Bagdad, Ur, Nadżaf, Mosul, Karakosz i Irbil, każde z tych miast niosło inne przesłanie. Ważne także dla świata, który na te kilka dni skupił oczy na Iraku, przez lata ignorowanym. Można było o tym usłyszeć w jednym ze świadectw, że irackie paszporty z dnia na dzień stały się bezwartościowe, a mieszkańcy tego kraju, zapomniani przez wspólnotę międzynarodową, musieli się też borykać z ogromnymi trudnościami na skutek embarga. Pamiętał o nas tylko Kościół. Za tę pamięć w modlitwie i wsparcie materialne dziękowaliśmy Ojcu Świętemu. Ludzie byli pod wrażeniem jego pokory i prostoty, widać było, że chciał zbliżyć się do wiernych. Piękne jest to, że także muzułmanie wierzą, iż wizyta Franciszka przyniesie Irakowi zmianę. Aktywnie włączali się w przygotowania. Byli też licznie obecni na trasie przejazdu i w wielu miejscach, gdzie przebywał Franciszek, nie tylko na spotkaniu międzyreligijnym. W Mszy św. w Karakosz wzięło udział ponad 150 wyznawców islamu, którzy prosili o książeczkę, by móc śledzić modlitwę. Nasz muzułmański ogrodnik oglądał z rodziną Mszę św. w bagdadzkiej katedrze. Ludzie płakali, gdy kapłan śpiewał fragment Ewangelii mówiący o błogosławieństwach. W obecności papieża odkrywali w nich siebie i swoje cierpienie. Całe rodziny stały przy otwartych drzwiach swych domów i pozdrawiały go, gdy jechał na odpoczynek do nuncjatury. Ojciec Święty zostawił nam bardzo mocne przesłanie: mamy być narzędziami pokoju Boga i Jego miłosierdzia, cierpliwymi i odważnymi rzemieślnikami nowego porządku społecznego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.