Rok po śmierci pierwszej ofiary Covid-19 Nowy Jork upamiętnił w niedzielę ponad 30 tysięcy zmarłych z tego powodu mieszkańców. Uroczystości miały miejsce m.in. na Moście Brooklińskim.
Pierwszą znaną ofiarą śmiertelną koronawirusa w Nowym Jorku była 11 marca ubiegłego roku 82-letnia kobieta na Brooklynie. Zmarła w tamtejszym centrum medycznym Wyckoff Heights.
"Dziś wieczorem oddajemy hołd ludziom, których straciliśmy w wyniku tej strasznej pandemii i łączymy się jako miasto w opłakiwaniu, leczeniu i spoglądaniu w lepszą przyszłość (...) Głosy z całego miasta łączą się, aby zademonstrować w solidarność i pokazać, jak pozostajemy silni, pełni nadziei i zdeterminowani" - mówił burmistrz Bill de Blasio.
Przemawiał on w trakcie oficjalnej ceremonii zwanej "Dniem pamięci Covid-19". Towarzyszyła jej na moście iluminacja świetlna z wizerunkami przesyłanych przez krewnych ofiar śmiertelnych koronawirusa.
Według gazety "New York Post" do niedzieli zmarło z tego powodu w mieście 30 258 osób. Było pośród nich ok. 500 pracowników służby zdrowia, w tym dwóch polskich lekarzy.
Jest to liczba, którą ledwo możemy sobie wyobrazić. To więcej ofiar śmiertelnych niż podczas II wojny światowej, w Wietnamie, w czasie huraganu Sandy i 11 września razem wziętych" - ocenił de Blasio.
Uroczystość obejmowała recytacje utworów poetyckich, przywoływanie wspomnień o ofiarach wirusa. Wystąpili też artyści Filharmonii Nowojorskiej.
W niedzielę w południe największy w kraju kompleks kulturalny Lincoln Center na Manhattanie zaprezentował nagrany przed obiektem okolicznościowy teledysk z utworem amerykańskich klasyków Richarda Rodgersa i Oscara Hammersteina "You Never Walk Alone" (Nigdy nie będziesz szedł sam). Wykonali go młodzi chórzyści z Young People's Chorus of New York City.
Częścią niedzielnych obchodów na Brooklynie było też spotkanie z rodzinami ofiar. Zorganizował je prezydent dzielnicy Eric Adams w tamtejszym ratuszu.