Popularność zdobywa ostatnio próba syntezy historii Polski jako jednego pasma społecznego ucisku i buntu, w którego centrum jest rabacja roku 1846.
Jedna z tragedii naszej historii – rzeź galicyjska – dokonała się 175 lat temu. W ciągu kilku przedwiosennych dni 1846 roku uzbrojone gromady chłopów napadły i zniszczyły blisko 500 dworów szlacheckich w zachodniej części Galicji (najwięcej w obwodzie tarnowskim, gdzie splądrowano 90 proc. dworów). Zabili, najczęściej w niezwykle okrutny sposób, nie mniej niż 1200 osób, głównie spośród szlachty, właścicieli i dzierżawców majątków, ale były to także ich rodziny, kobiety i dzieci, jak również dworscy nauczyciele, służba, a nawet księża.
Dziś wspomnienie rabacji staje się znów modne. Nike – nagroda środowiska „Gazety Wyborczej” – została w roku 2020 przyznana powieści, która za pomocą „realizmu magicznego” przybliża postać Jakuba Szeli, symbolu chłopskiej rebelii. Pewną popularność zdobywa ostatnio próba syntezy historii Polski jako jednego pasma społecznego ucisku i buntu, w którego centrum jest oczywiście rabacja roku 1846. Najzwięźlej sens tej interpretacji oddaje tytuł nieco wcześniejszego artykułu: „Pięćset lat kacetu. Ojczyzna pańszczyzna”. To tekst ogłoszony przez redaktora „Le Monde Diplomatique”. Teza jest prosta jak ideologia tego pisma: Polska jest jak obóz koncentracyjny. Chłopi, czyli ogromna większość społeczeństwa Rzeczpospolitej, żyli w niej przez pół tysiąca lat jak w Gułagu (pardon – Gułagu przecież nigdy nie było, w odróżnieniu od „polskich obozów koncentracyjnych”) nadzorowanym przez szlachtę. „To pańszczyzna była prawdziwą ojczyzną szlacheckiego narodu. Tęsknota za Rzeczpospolitą była tęsknotą za państwem zbudowanym na powszechnym niewolnictwie, a wymarzona wolność – wolnością bicia chłopów i gwałcenia ich córek”. O to chodziło Kościuszce, Mickiewiczowi, Lelewelowi, księciu Czartoryskiemu, Mochnackiemu, podchorążym w roku 1830? O to chodziło radykalnym w swym programie powstańcom krakowskim roku 1846, dla których nawet Karol Marks miał dobre słowo (lepsze na pewno niż dzisiejsi robotnicy frontu nienawiści do Polski i jej tradycji)? Teraz rzeź galicyjska opisywana jest jako wybuch „czystego i jasnego protestu”, „emancypacja” od „pańskiej Polski”. Wyznawcy tej tezy dziś w otwartym ataku na polskość, już nie jako nienormalność, ale na polskość jako zbrodnię, piszą tak: „Rabacja była niemal całkowicie wolna od barbarzyńskich ekscesów. W gwałtownym ruchu analfabetów nie było chaosu, ksenofobii, antysemityzmu czy gwałtów na kobietach. Okrucieństwo precyzyjnie skoncentrowano na panach i ich pomagierach”. Czyli – bez ekscesów wyrżnięto ponad tysiąc ludzi. Najważniejsze, że bez ksenofobii, że piłą rżnięto tylko polską szlachtę (i jednak czasem, przyznajmy – szlachcianki i guwernantki) oraz księży.
Warto się zastanowić. Najpierw nad pytaniem, czy rzeczywiście wieki dawnej Rzeczpospolitej to dla żyjących w niej chłopów tylko czas krwawego wyzysku. Pańszczyzna jest historycznym faktem – badanym także przez historyków. Wystarczy sięgnąć do dzieł najwybitniejszych badaczy tego zjawiska, takich jak Jerzy Topolski czy Andrzej Wyczański (obszernie omawiam ich wywody w IV tomie „Dziejów Polski”), by zobaczyć, jak uproszczony to obraz. Ostatnio wydana monumentalna praca krakowskiego historyka Mateusza Wyżgi, „Homo movens. Mobilność chłopów w mikroregionie krakowskim w XVI–XVIII w.”, ukazuje, jak daleki od prawdy jest mit „chłopa przywiązanego do ziemi”. Wyzysk, owszem, był rzeczywisty, masowy i długotrwały. Ale nie tylko nim żyli chłopi. I na pewno nie tylko w Rzeczpospolitej. Gdyby było inaczej, chłopi z państwa rosyjskiego nie uciekaliby masowo na teren Rzeczpospolitej. Nie osiedlaliby się w niej dobrowolnie „Olędrzy”. Gdyby było inaczej – na wielką rebelię chłopską nie trzeba byłoby przecież czekać na polskich ziemiach aż do roku 1846. A jednak – były wojny chłopskie w Rosji, w Niemczech, na Węgrzech, we Francji, Hiszpanii. A w Polsce – jakoś nie. Dopiero w roku 1846.
I tu pytanie drugie: dlaczego wtedy i dlaczego akurat w tym miejscu? Czy tylko dlatego, że austriacka administracja zaborcza wykorzystała i do pewnego stopnia pobudziła odruch „słusznego protestu społecznego”, żeby zdusić w zarodku „szlacheckie powstanie”? To tylko część prawdy. Zauważyć musimy, że do podobnej w skali i okrucieństwie „rabacji” nie doszło nigdzie indziej na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej w ciągu całego polskiego „długiego wieku” XIX (przynajmniej od 1772 do 1917 roku). A przecież chłopi w Galicji Zachodniej byli w podobnym położeniu do tego, w jakim znajdowali się chłopi we wschodniej części tej samej dzielnicy czy na ziemiach litewsko-ruskich zaboru rosyjskiego (gdzie dodatkowo na linię konfliktu społecznego nakładała się różnica etniczno-religijna między katolickim polskim panem a ruskim prawosławnym czy unickim chłopem), jak również w Królestwie Polskim pod rządami Paskiewicza. Dlaczego więc doszło do tragedii zwanej rabacją tylko w małej części Galicji Zachodniej, w roku 1846?
O tym, jak wygląda historia nie ideologiczna, ale naturalna tej tragedii, pozwolę sobie napisać obszerniej w następnym odcinku. Proszę o cierpliwość. •
Andrzej Nowak