Ocalić człowieka może tylko Bóg. Choć zepchnięty pomiędzy zhańbionych przez człowieka, który zapragnął być Bogiem, wciąż jest dla nas jedyną szansą na powrót do normalności. Nieprawość człowieka ma swoje korzenie. Został stworzony przez Boga, który miał wobec niego bardzo konkretny zamysł: „A wreszcie rzekł Bóg: »Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!«” (Rdz 1,26). Ulepiony z prochu ziemi, na skutek czego – według drugiego opisu stworzenia – stał się „istotą żywą” (Rdz 2,7) i umieszczony w rajskim ogrodzie, usłyszał polecenie: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2,16-17). Zwiedziony przez węża, skończył marnie.
Siedmiogłowa hydra
Hydra lernejska była wedle mitologii greckiej potworem wyobrażanym najczęściej jako wielogłowy wąż wodny. Jej pokonanie było drugą z dwunastu prac Heraklesa, który dość się natrudził, bo na miejsce jednej odciętej głowy odrastały dwie bądź trzy nowe. W końcu wypalił rany, zapobiegając tym samym regeneracji głów, a nieśmiertelną, środkową głowę zakopał. Ten mit z dreszczykiem w tle w stylu amerykańskiego horroru ma w sobie dużą dozę realizmu, zwłaszcza jeśli przyłożyć go jako kalkę do życia wewnętrznego człowieka, przede wszystkim do jego zamiłowania do grzechu. Z tymi głowami to jest trochę tak jak z powiedzeniem Tomasza Mertona: „Człowiek zamordowany przez jednego wroga jest tak samo martwy jak zastrzelony przez cały pluton. Jeżeli przyjaźnisz się z jednym grzechem śmiertelnym, jesteś tak samo w śmierci, choćbyś posiadał cały szereg cnót”. No cóż... nie da się odcinać kolejnych głów hydrze i wygrać z nią. Nie na tym polega nawrócenie. Jedna głowa zeżre cię tak samo jak dziesiątki. Jeden grzech zabije cię wedle tych samych reguł co tysiące innych. Zasada jest prosta: nie zgadzaj się na przyjaźń z żadnym z nich.
Siedem głów „starego człowieka”
Blachnicki znał zasadę „hydry” i o niej właśnie napisał 23 maja 1961 roku. A właściwie o siedmiu zasadach, jak siedmiu głowach tego samego potwora. Potworem tym jest „stary człowiek”. Siedem „tendencji” starego człowieka ksiądz Blachnicki opisał tak:
„Pierwsza tendencja: aby być bohaterem – najpierw w swoich oczach, a potem w oczach innych. Aby być wielkim, pięknym, doskonałym, dobrym, świętym, jednym słowem: godnym podziwu i uznania.
Druga tendencja: aby przeżywać swoją wartość w zwierciadle, w odbiciu cudzej świadomości (w rzeczywistości czy w imaginacji, albo lepiej: w imaginacji opartej na rzeczywistości lub w czystej fikcji i imaginacji). Aby mieć adoratorów, wielbicieli, aby być czczonym – tak jak Bóg jest czczony (bo istota czci polega na uznaniu wartości w czyjejś świadomości. Jak dobrze to pojmuje nasze naturalne »ja«!).
Trzecia tendencja: aby powiększać, wyolbrzymiać, rozdymać swoją wartość, zasięg swej działalności, swego wpływu, swojej sławy. »Ja« naturalne chciałoby róść nieustannie – aż po krańce ziemi, aż do granic możliwości, chciałoby być coraz większe. Najpierw w marzeniach (to takie łatwe i nic nie kosztuje), a potem i w rzeczywistości.
Czwarta tendencja: aby być zawsze niewinnym i nigdy się nie mylić. Z tego wypływają mowy obronne i usprawiedliwiające siebie – prowadzone w myśli ze specjalnie »ad hoc« stworzonymi przeciwnikami (bo to tak przyjemnie wykazywać swoją niewinność, a przeciwnicy – których sami tworzymy w fantazji – słuchają cierpliwie i przyznają nam zawsze rację). Z tym się łączą: poczucie niezwyciężoności (»ja« naturalne nie jest zdolne do skruchy, do uznania swego błędu, porażki; zawsze w swej przewrotności wszystko tak przeinaczy, że wyjdzie na bohatera), pragnienie zwyciężania i triumfowania nad przeciwnikami.
Piąta tendencja: stwarzanie różnych nadziei, odpowiadających pragnieniom natury. Po co czekać, aż dane pragnienie się spełni, kiedy można już naprzód, w marzeniach, to wszystko sobie stworzyć i już naprzód tym się delektować? Nasze naturalne »ja« rzadko otrzymuje coś, czego by już naprzód sobie nie wzięło, w czym by już naprzód nie spoczywało.
Szósta tendencja: którą można by nazwać złodziejską. To tendencja do przywłaszczania i przypisywania sobie tego, co się otrzymało. Strojenie się w cudze piórka! Ta tendencja żeruje zwłaszcza na darach nadprzyrodzonych łaski, także nimi potrafi się nadymać i z nich potrafi być dumna.
Siódma tendencja: to tendencja uzurpatorska, samozwańcza. To przypisywanie sobie różnych godności, zdolności, zadań i misji do spełnienia – bez czekania, aż kompetentni przełożeni powołają nas do tego urzędu lub zadania. Tendencja uzurpatorska (chyba najbrzydsza ze wszystkich) sama pcha się na tron i uważa, że jej się to miejsce należy”.
Człowiekiem jesteś, nie Bogiem
Wszystkie głowy tej hydry związane są z relacjami międzyludzkimi. Bardzo konkretna to wiedza – nauka, jak przystało na rekolekcje, do zapamiętania, rozważenia, rozrachunku. Co ważne – nauka ta prowadzi do źródeł grzechu, pod rajskie drzewo. Sługa Boży podsumował: „Te wszystkie tendencje ducha ludzkiego można sprowadzić do jednej: aby być Bogiem! To są tylko różne aspekty tendencji do samoubóstwienia, tkwiącej na dnie naszej naturalnej jaźni od chwili grzechu pierworodnego!”.
Nieprawość człowieka ma swoje korzenie. Zwiedziony przez węża, skończył marnie. „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” (Rdz 3,19) przyćmiło w człowieku Boży obraz i podobieństwo, a skłonność do grzechu sprawiła, że próba powrotu do nich zazwyczaj kończy się niepowodzeniem. „Człowiekiem jesteś, nie Bogiem” – to najbardziej zdroworozsądkowe motto, które należałoby powtarzać sobie codziennie rano. W kolejnym tygodniu Wielkiego Postu warto te słowa usłyszeć i nimi żyć. •
ks. Adam Pawlaszczyk