Sytuacja, w której dzieci uczą się w domu, wsadzając nosy w ekran, staje się coraz bardziej stresująca, frustrująca i trudna. Ale warto podkreślić, że wielu nauczycieli bardzo się stara, a bez ich wysiłku ten czas byłby jeszcze trudniejszy dla uczniów.
Według autorów raportu „Cyfrowe wyzwania stojące przed polską edukacją” aż 85 proc. nauczycieli deklaruje brak doświadczenia w wykorzystywaniu narzędzi do nauki zdalnej. Jedynie 5 proc. z nich określa swoje umiejętności w tym zakresie jako bardzo dobre. Jednocześnie 8 proc. uczniów postrzega kompetencje nauczycieli w zakresie nauki zdalnej jako wysokie, a 62 proc. przebadanych uczniów uważa zdalną formę nauczania za nieefektywną. Badani wskazują też na nierówny dostęp do infrastruktury i konieczność współdzielenia sprzętu z domownikami, co niewątpliwie przyczynia się do problemów z nauką. Wykazano również ograniczoną możliwość monitorowania aktywności i postępów w nauce uczniów oraz konieczność znacznie zwiększonego zaangażowania rodziców w proces edukacyjny. Mocno tracą na tym uczniowie najsłabsi oraz pochodzący z rodzin, w których rodzice nie mają możliwości (emocjonalnych lub materialnych) albo świadomości, że konieczna jest ich większa pomoc i wsparcie dzieci. Tyle dane pochodzące z badania przeprowadzonego przez zespół gospodarki cyfrowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Jak wygląda w praktyce zdalne nauczanie? Prawdopodobnie każdy z Państwa w pierwszym momencie odpowie: fatalnie. Bo jesteśmy zmęczeni: nauczyciele, rodzice, dzieci. W następnej jednak chwili, po zastanowieniu się, niektórzy wypowiedź stonują. Co więcej – mimo oczywistych trudności warto docenić rzeszę nauczycieli, osób w różnym wieku, z przeróżnych miejscowości, którzy w tym szalonym czasie uczą. I robią to z oddaniem, próbując pokonywać problemy wynikające z nowego sposobu nauczania. Nauczanie zdalne proste nie jest. Nikt nie szkolił nauczycieli, jak uczyć zdalnie. Być może faktycznie teraz sami przechodzą szybką szkołę. Ale nie krytykujmy agresywnie wszystkich nauczycieli i całego systemu, bo to po prostu nie jest uczciwe. Wielu rodziców przyznaje wprost, że mimo trudności nauczyciele zaskakują pomysłami, motywują dzieci, sami działają i zależy im na tym, aby problemy w zdalnym nauczaniu zbyt mocno nie odbiły się na jakości nauki. Wiadomo przecież, że edukacja zdalna nigdy nie dorówna bezpośredniej. Więc chyba za ostro ocenili się belfrowie w przytoczonym badaniu. Jednocześnie jasne jest, co rekomenduje także PIE, że wszystkie dzieci powinny mieć dostęp do sprzętu, chociażby wypożyczonego. Tym bardziej że na zakup sprzętu edukacyjnego przeznaczono w ramach programów Zdalna Szkoła i Zdalna Szkoła+ aż 366 mln zł.•
Agata Puścikowska