Misterium, które daje nadzieję przejdź do galerii

Stawia nam również wszystkim pytanie: "Czy wierzysz w trzeci dzień, co złamał śmierci moc?". Salezjanie z Krakowa wraz z zespołem "Ziemia Boga" i reżyserem Marcinem Kobierskim po raz kolejny stworzyli niezwykłe Misterium Męki Pańskiej.

Milczący Jezus

Na pewno na uwagę zasługuje rola Jezusa w tym misterium. Choć z ręką na sercu stwierdzam, że wszyscy aktorzy-nieaktorzy są naprawdę wspaniali w tym, co robią, jak grają, jak się przygotowują. Ile serca w to wszystko wkładają. Każdy z nich ma swoje 5 minut i stara się przez te 5 minut naprawdę wejść w rolę, tak by w nas ten obraz został i pracował i pomagał jeszcze lepiej przeżyć Wielki Post. Bo przecież w każdej postaci możemy znaleźć cząstkę siebie. A one mają nam pomagać, byśmy stawali się lepsi i byśmy ostatecznie zawsze wybierali Jezusa. Może niektórych zdziwi żołnierz czytający "Eneidę", Herod, który z jednej strony żałuje zabicia Jana, a z drugiej szydzi z Jezusa przy pierwszej możliwej okazji. Może odnajdziemy się w którejś z sióstr Łazarza albo w apostołach. Wiem, że bez nich wszystkich i bez tego misterium, mój Wielki Post byłby odrobinę uboższy. 

W tym roku w rolę Jezusa po raz drugi wcielił się kl. Krystian Lipiński.   

- Drugi raz grasz Jezusa. Czy było to łatwiejsze, trudniejsze?  Szczególnie, że w tym roku też śpiewacie?

- To misterium jest dla mnie osobiście o wiele trudniejsze. Poprzednio grałem Jezusa cierpiącego, teraz gram Jezusa milczącego, patrzącego w przód, jakby spoglądającego w przyszłość. Ten brak reakcji słownej Jezusa powoduje we mnie potrzebę wykrzyczenia sprzeciwu, jak w zeszłorocznym misterium. Tak się nie dzieje. W tym misterium akcent jest położony gdzie indziej. Może dlatego, że potrzebujemy więcej obecności Jezusa, jego spojrzenia, bliskości, dobroci i miłości od Niego płynącej. Jedno ciche spojrzenie potrafi trafić głębiej niż wiele słów wypowiedzianych w emocjach. Dla mnie osobiście element muzyczny wkomponowany w misterium pozwala mi zagrać więcej. Może przez to, że odczuwam mniejszy stres niż w scenach z dialogami; może przez to, że muzyka wyraża więcej niż dialog... 

- Która scena w tym Misterium jest dla ciebie wyzwaniem, a która jest dla ciebie jakoś ważna, bliska? 

- Scena śmierci oraz ostatniej wieczerzy jest dla mnie największym wyzwaniem. Za każdym razem mam obawę, że zrobię coś, jakiś gest czy spojrzenie, które może zbulwersować kogoś, wprowadzić w konsternację czy w zastanowienie. Wynika to z tego, że każdy z nas nosi w sobie inny obraz Jezusa: Miłosiernego, Dobrego Pasterza, troskliwego Ojca, cierpiącego Chrystusa czy Milczącego Zbawcy... W misterium nie chcę prezentować siebie. Moje zadanie jest, aby przybliżyć Chrystusa naszym widzom. Zupełnie tak jak w posłudze kapłańskiej. Scenami, kiedy łza kręci mi się w oku jest moment piosenki Maryi: zaśnij Synku miły.. oraz piosenka Piotra: Nie patrz na mnie, nie poznasz mnie. Twarz zdradziecką przytulić chciej... Dotykają mnie one bardzo i motywują by być wdzięczny za miłość matczyną, a za grzechy i niewierności błagać o przebaczenie. 

- Czego uczy cię granie Mistrza? 

- Granie Mistrza uczy mnie pokory, by nie grać swojej osoby, a postać Jezusa; by nie śpiewać jak na przeglądzie piosenki religijnej, ale głębiej, z serca jak przed tabernakulum, przez Zbawcą. By w milczących spojrzeniach Jezusa było więcej miłości i troski niż własnego zakłamania i egocentryzmu. 

- Mnie osobiście porusza pieśń w Ogrodzie Oliwnym. Jak ty ją odbierasz?

- Pieśń w Ogrodzie Oliwnym uświadamia mi relację Boga z Synem. W męce często prezentowany jest sam Chrystus, natomiast Bóg jest w trzech osobach, nie może być oddzielony od Syna i Ducha.  On nie zostawił swego Syna. Z jednej strony Jezus chce oddalenia męki, cierpi z tego powodu, zupełnie tak jak dzieje się w życiu. Dopiero na koniec na twarzy pojawia się uśmiech! Paradoks: cierpienie łączy się z radością. Perspektywa cierpienia jest szersza, sięga poza grób, daje radość Zmartwychwstania, życia wiecznego! Jezusa przyjmuje mękę z miłości. Czasami cierpienie jest potrzebne by bardziej dojrzeć, oczyścić się i jeszcze bardziej zaufać Bogu.

Co roku powtarzam, że te misteria w Krakowie na salezjańskiej scenie to są mini-rekolekcje. Dla mnie niezmiennie od siedmiu lat. Poruszają, a przede wszystkim wskazują, że mamy nasz wzrok kierować na Jezusa. Mam nadzieję, że osoby, które w tym roku będą miały okazję zobaczyć to misterium, wyjdą podniesione na duchu i zobaczą oprócz krzyża i śmierci, przede wszystkim nadzieję Zmartwychwstania. A także zrozumieją głębię słów: „w domu Mego Ojca jest mieszkań wiele”. 


Wszelkie informacje o misterium można znaleźć na stronie: https://seminarium.sdb.org.pl/misterium/

« 1 2 3 »

Małgorzata Gajos