10 lutego mija dziesięć lat od śmierci abp. Józefa Życińskiego – osoby bardzo ważnej dla polskiego Kościoła i polskiej kultury. Był jednocześnie duszpasterzem, uczonym, filozofem i publicystą. Prowadził dialog z poszukującymi.
Abp Józef Życiński był człowiekiem wielu talentów, pasji i aktywności. Z jednej strony ksiądz, teolog, biskup i arcybiskup. Z drugiej strony uczony, który uprawiał różne dyscypliny filozofii w kontekście najnowszych teorii naukowych. I na dodatek społecznik, zaangażowany słowem i czynem w sprawy publiczne, w tym przemiany społeczno-kulturowe w naszym kraju. Co więcej, pasjonat mediów; jak mówiła o nim jedna z licznych anegdot: gdy studenci chcieli skrócić wykład Arcybiskupa, dawali mu do zrozumienia, że w sąsiedniej sali już czekają na niego dziennikarze. Gdybym jednak miał jedną frazą określić jego życiową misję, powiedziałbym, że był orędownikiem harmonijnego zbliżenia trzech kultur: religijnej, humanistycznej i naukowej.
Niegdyś te trzy kultury stanowiły spójną całość pod opieką Kościoła. Później zaczęły się rozchodzić tak mocno, że pomimo wszechstronnej edukacji, dziś humanista ma trudności z dogadaniem się z przyrodnikiem, a przyrodnik z człowiekiem religijnym. Abp Życiński, uprawiając filozofię i prowadząc działalność medialną, starał się zasypywać przepaści między najważniejszymi dziedzinami kultury. Uważał, że wszystkie z nich stanowią konieczny wyznacznik człowieczeństwa, a konflikty między nimi są mniej ważne niż wspólna gleba, z której wyrastają.
Filozoficznym zapleczem misji Arcybiskupa – misji dialogu i jednoczenia – była jego teoria „pola racjonalności” i „pola aksjologicznego”. Pierwsze wyjaśnia, jak możliwa jest nauka rozpoznająca matematyczne prawa przyrody. Drugie ukazuje, skąd się biorą ludzkie przeżycia „egzystencjalnego i estetycznego piękna”. Oba pola zbiegają się w Bogu i stanowią przejawy Jego natury. Dzięki nim spotykamy Boga jako „subtelnego poetę świata” i „towarzysza naszych cierpień”.
Abp Życiński starał się naśladować Boga w owym towarzyszeniu. Stąd jego gesty, takie jak słowa do ludzi wychodzących z kościoła, gdzie odbyła się właśnie wizytacja: „Wracam do kurii i mogę kogoś podwieźć do domu. Zapraszam.” Stąd też jego liczne spotkania z twórcami nauki i sztuki, z przedstawicielami innych religii i światopoglądów, z niewierzącymi i poszukującymi. Uważał, że w życiu tych ostatnich Bóg pojawia się jako „Wielki Nieznajomy”.
Kiedy abp Życiński napisał książkę o postmodernizmie, zapytałem go, czy nie szkoda mu czasu na próbę ochrzczenia czegoś tak intelektualnie miałkiego. Odpowiedział mi, że jako biskup nie może się ograniczyć do czytania tylko dobrych książek. Musi bowiem dotrzeć do ludzi, którzy zaplątali się w kłącze ludzkich dramatów i po omacku szukają Boga.
Właśnie to otwarcie na ludzi poszukujących sprawiało, że abp Życiński budził kontrowersje. I to bardziej w Kościele niż poza nim. Z pewnością te kontrowersje bywały także nieuniknionym „produktem ubocznym” jego pasji publicystycznej i wszechstronności. Nie mieliśmy dotąd biskupa, który ze znawstwem wypowiadał się na niemal każdy temat i potrafił błyskotliwie skomentować sprawę z niemal każdej dziedziny życia. Takie wypowiedzi mogły być odbierane przez niektórych jako znak opowiedzenia się po określonych stronach sporów, także tych zawiłych i niejednoznacznych.
Jest paradoksem, że gorliwy orędownik dialogu stał się przedmiotem tylu kontrowersji. Być może kluczem do rozwikłania tego paradoksu jest uświadomienie sobie podziałów w naszym Kościele. Jak kiedyś w Koryncie, tak i dziś w Polsce słychać spierające się głosy: „ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa” (1 Kor 1, 12). Skądinąd abp Życiński – wyróżniając się wykształceniem, zdolnościami polemicznymi i nietypowością przepowiadania – przypominał trochę Apollosa (por. Dz 18, 24-28). Pamiętajmy jednak, że wierząc w Boże kierowanie Kościołem, wierzymy, że Duch Święty daje nam różnych pasterzy z różnymi charyzmatami i zadaniami. Oni są – jak pisze Paweł (1 Kor 3, 3-11) – tylko „sługami” i „pomocnikami”, według tego, „co każdemu dał Pan”, a my wszyscy jesteśmy jedną „Bożą budowlą”, której fundamentem jest Chrystus.
Jednym z ulubionych cytatów biblijnych abp. Józefa Życińskiego było Janowe: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele” (J 14, 2). Dziesięć lat po śmierci Arcybiskupa warto uświadomić sobie jego przesłanie: Bóg przygotował miejsce dla każdego – i w Niebie, i w Kościele.
Jacek Wojtysiak