Kopalnie jeszcze długo będą potrzebne, a o ich likwidacji zadecyduje ekonomia i geologia – powiedział w Radiu eM Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. Podkreślił, że jest przekonany, że rozsądna umowa społeczna zostanie podpisana. Dziś (9.02) odbędą się kolejne rozmowy na jej temat.
Janusz Steinhoff wyjaśnił, że w Polsce 76% mocy produkcyjnych energii elektrycznej jest oparte na węglu kamiennym (46%) i brunatnym (30%). Ponadto ostatnio zbudowanych zostało kilka bloków o mocy ponad 1000 MW każdy, w elektrowniach Opole, Kozienice, czy Jaworzno III. Mają one przed sobą ok. 30 lat funkcjonowania i będą likwidowane w ostatnim etapie polskiej transformacji. Dlatego węgiel będzie jeszcze długo potrzebny. Problemem jest to, że śląskie kopalnie mają kłopoty z rentownością. Dlatego to warunki ekonomiczne będą miały zasadniczy wpływ na okres funkcjonowania górnictwa węglowego. Podobnie na decyzje o zamykaniu kopalń będą wpływać trudne warunki geologiczne na Górnym Śląsku. Jednocześnie energetyka jądrowa – jak powiedział gość Radia eM – jest bardzo kosztowna (ok. 4,5 mln € za 1 MW mocy) i z punktu widzenia ekonomicznego ma wątpliwą dla Polski opłacalność, generalnie idziemy bowiem w kierunku odnawialnych źródeł energii.
Odnosząc się do zarzutów górniczych związkowców, że rząd przyjął dokument „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.” przed negocjacjami w sprawie umowy społecznej, Janusz Steinhoff stwierdził, że polityka energetyczna państwa to jeden z najważniejszych dokumentów dla gospodarki polskiej w perspektywie 20 lat. Był on konsultowany z różnymi środowiskami od połowy ubiegłego roku. – Ja sobie nie wyobrażam, iżby to górnicy, związkowcy decydowali o polityce energetycznej państwa – powiedział Przewodniczący Rady Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach. Jednocześnie jako racjonalne ocenił zgłoszone przez górników propozycje dotyczące osłon socjalnych w okresie transformacji.