Papież trafia w punkt. Faktycznie, dziennikarstwo, tak jak kapłaństwo, wymaga zdzierania butów, wychodzenia do ludzi.
Pamiętam spotkanie z Joaquinem Navarro-Vallsem, rzecznikiem Jana Pawła II. Gdy zapytałam go, czy zdarzało się, że papież go „cenzurował”, opowiedział takie zdarzenie: kiedy w lipcu 1991 roku Ojciec Święty dowiedział się, że ma nowotwór jelita, zaprosił Navarro-Vallsa do siebie i oznajmił, że planuje ogłosić to światu. Papież dodał jednak od razu: „Ale proszę powiedzieć to, co sam uzna pan za stosowne. To pan decyduje, to nie jest moja rola!”. Navarro-Valls był wyraźnie wzruszony, gdy wspominał te słowa. A ja, dzięki temu wzruszeniu, zrozumiałam, jak głęboka więź łączyła go z papieżem Polakiem.
Mimika twarzy, a także widok rozmówcy odegrał zasadniczą rolę także w czasie innego wywiadu, który kiedyś przeprowadziłam – z ks. Janem Kaczkowskim. Mówił wtedy: „Warto żyć na pełnej petardzie, zwłaszcza wtedy, jeśli to życie się kurczy. Mam glejaka w mózgu i niedowład lewej części ciała, wiem, że moja choroba jest śmiertelna. Ale to nie znaczy, że mam siedzieć i płakać”.
Dlaczego o tym piszę? Bo zaintrygowały mnie słowa Franciszka na temat wywiadów i reportaży! Chyba po raz pierwszy papieskie orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu zawiera tak szczegółowe wskazówki dla ludzi mediów dotyczące konkretnych gatunków dziennikarskich. Franciszek pisze, że we współczesnym świecie „gatunek wywiadu i reportażu traci miejsce i jakość na rzecz informacji”, i przestrzega przed tworzeniem tekstów jedynie w redakcjach, przed komputerem, „bez wychodzenia na ulice, bez »zdzierania butów«, bez spotykania osób w celu poszukiwania historii”. Papież trafia w punkt. Faktycznie, dziennikarstwo, tak jak kapłaństwo, wymaga wychodzenia do ludzi, „ruszenia się i pragnienia zobaczenia; ciekawości, otwartości, pasji”. Nic nie może w pełni zastąpić „zobaczenia na własne oczy. Porozumiewamy się nie tylko słowami, ale oczami, tonem głosu, gestami. Wielka atrakcyjność Jezusa dla tego, kto Go spotykał, wynikała z prawdziwości Jego głoszenia, ale skuteczność tego, co mówił, była związana z Jego spojrzeniem, Jego postawą, a nawet z Jego milczeniem”. Gdy dziennikarz o tym pamięta, ma szanse być świadkiem prawdy. •
Milena KINDZIUK