Wiele postów w mediach społecznościowych powinno zostać opatrzonych notką lekarza lub farmaceuty: „Uwaga! Przed skomentowaniem zapoznaj się treścią, bo post niewłaściwie skomentowany…”. Czytanie nie boli.
26.01.2021 15:37 GOSC.PL
Gdy niezapomniany pisarz, kompozytor i parlamentarzysta Stefan Kisielewski zagłosował przeciwko ustawie o melioracji, przewodniczący koła poselskiego „Znak” Jerzy Zawieyski zapytał go, dlaczego głosował w ten sposób. „Bo ją przeczytałem” - odpowiedział z właściwą sobie bezpośredniością Kisiel. Oj, jak wielu przydałaby się ta praktyka: przeczytanie tekstu przed jego skomentowaniem!
Gdy napisałem: „A czy ty skomentowałeś już adhortację apostolską Franciszka, której jeszcze nie czytałeś?” wydawało się to zabawne. Jak pokazało życie większość komentarzy, jakie czytałem, skupiła się na zaczerpniętych z portali internetowych opisach i szokujących tytułach, jakie informacjom z Watykanu nadały żądne klikalności newsroomy. Komentatorzy komentowali… komentarze.
Znam ten mechanizm: sam przez lata broniłem za wszelką cenę osób, którym ufałem, nie dopuszczając do siebie głosów krytyki. Reset okazał się bardzo bolesny i oczyszczający, bo jak się okazało, nieświadomie wszedłem w realizację biblijnej przestrogi: „Przeklęty mąż, który pokłada ufność w człowieku”. Tak, pokładałem ufność w człowieku.
Robię to niezwykle rzadko, ale od czasu do czasu ryzykuję: zaczynam czytać komentarze pod filmikami/konferencjami, które poruszają drażliwe tematy i dotyczą osób na kościelnym świeczniku. Smuci mnie to, że ogromna większość z nich nie odnosi się do meritum. Mam wrażenie, że ci, którzy święcie bronią swych tez, nie zadali sobie trudu, by obejrzeć komentowane materiały i wysłuchać racjonalnych, logicznych argumentów. Emocje biorą górę, a zasada „biją naszych” powoduje, że oponenci wylewają na siebie wiadra pomyj.
W internetowych dyskusjach popularna jest narracja przeciwstawiająca pontyfikat Franciszka pontyfikatowi Benedykta XVI. Krytycy tego pierwszego przywołują zazwyczaj wyrwane z kontekstu wypowiedzi kardynałów Roberta Saraha i Gerharda Müllera. Tej żonglerki cytatami nie zatrzymała jednoznaczna deklaracja kard. Saraha: „Jestem wierny papieżowi, choć niektórzy próbują nas sobie przeciwstawić ‒ powiedział Prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów ‒ Smutkiem napawa mnie to, że bywam przedstawiany jako oponent obecnego papieża. Zachowuję spokój, bo jestem lojalny wobec papieża. Nie mogą zacytować słowa, zdania, gestu, którym sprzeciwiam się papieżowi. To niedorzeczne”.
Cóż z tego, że w identycznym tonie wypowiedział się właśnie kard. Gerhard Müller, były prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary: „Na skutek ciągłego porównywana i fałszywych doniesień o podziale między papieżem Franciszkiem a papieżem seniorem Benedyktem XVI cierpi godność papiestwa i wiara wielu wiernych. Obraz dwóch papieży obok siebie zrodził subtelny problem porównywania pontyfikatów dwóch żywych ludzi, a dobra ocena jednego z pontyfikatów odbywa się kosztem strony przeciwnej. Dowodów szkodliwego antagonizmu pontyfikatów dwóch żyjących aktorów obecnej historii jest wiele i znajdują one odzwierciedlenie w codziennych komentarzach gazet, blogów, powiązanych stron internetowych i filmów propagandowych”.
Internauci wiedzą swoje. Weźmy „news” o Watykanie, który demoluje wielowiekowe tradycje Środy Popielcowej. Ostre komentarze zazwyczaj nie miały nic wspólnego z prawdą. Czy ktoś się z nią jeszcze liczy?
Marcin Jakimowicz