Jakie byłyby moje oczekiwania wobec Kościoła, gdybym w nowym roku obudził się jako człowiek świecki?
Koniec roku kalendarzowego skłania do snucia planów na przyszłość. Niektóre tendencje życia społecznego są tak oczywiste, że nietrudno będzie przewidzieć, jak potoczy się historia w 2021 roku. Inne natomiast, te związane z życiem duchowym, są tak nieprzewidywalne, że nawet nie warto podejmować próby nakreślenia chociażby jakiegoś szkicu niedalekiej przyszłości. „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża” (J 3,8). Ten tajemniczy werset z Ewangelii św. Jana mówi więcej o sytuacji Kościoła we współczesnym świecie niż wszystkie badania socjologiczne.
Pewien dominikański przeor, składając parafianom życzenia wielkanocne, wyraził nadzieję, że od tego dnia wszystko już będzie nowe. „Obudzimy się w nowym świecie, z nowym mężem i nową żoną w łóżku”. Dopiero po chwili zorientował się, że owa nowość małżeńskich relacji może być opacznie zrozumiana. W noworocznym felietonie chciałbym sobie pozwolić na osobistą futurologię.
Jak wyglądałoby moje życie, jakie byłyby moje oczekiwania wobec Kościoła, gdybym w nowym roku obudził się jako człowiek świecki? Szczerze powiedziawszy, myślę nad tym od kilku miesięcy. Nie dlatego, że źle mi w zakonie, ale dlatego, że staram się wsłuchać w głosy osób żyjących w świecie.
Gdybym obudził się jako świecki, pragnąłbym od Kościoła przede wszystkim pewności, że Eucharystia, w której uczestniczę, jest ważnie sprawowana i że ksiądz może udzielić mi rozgrzeszenia. Wszystko inne wypływa z tej pewności.
Kardynał Ratzinger pisał kiedyś, że dystans, jaki świeccy zachowują wobec tak zwanego aparatu kościelnego, jest znakiem zdrowego rozsądku. „Namiętne angażowanie się ludzi w dyskusje synodalne nie przynosi zbytnich korzyści – podobnie jak nie ten staje się sportowcem, kto angażuje się w powstanie Komitetu Olimpijskiego”. Gdybym był świeckim, nie zależałoby mi na aktualnych informacjach, w jaki sposób biskupi i księża sprawują swe urzędy. Interesowałaby mnie jedynie Eucharystia i spowiedź, która do niej prowadzi. To Eucharystia sprawia, że uczestniczę w biegu. •
o. Wojciech SURÓWKA OP