Dlaczego męczennica pochodząca ze skąpanej w słońcu Sycylii jest najpopularniejszą świętą w protestanckiej Skandynawii? Dlaczego wierzono, że w noc z 12 na 13 grudnia świat jest najbardziej narażony na działanie demonów? Kim jest ta, która rozświetla gęsty mrok?
13 grudnia. Pierwsze skojarzenie? Ciemność i szaroburość, chlapa na chodnikach, zmarznięte na kość kikuty drzew i zduszona przez czołgi wolność raczkującej Solidarności. To wersja polska. Co ciekawe, tego dnia Szwedzi mają zupełnie inne skojarzenia. Cieplejsze i bardziej rozświetlone.
Światło we włosach
Bladym świtem, gdy rozespany świat tonie w mroku, na ulice Sztokholmu, Malmö, Göteborga, Uppsali i wielu innych szwedzkich miast wyrusza niezwykły pochód. Rozświetlają go jedynie świece trzymane przez dzieci i młodzież. Przypomina to scenę wejściową naszych Rorat, gdy pogrążone w mroku świątynie zaczynają iskrzyć światełkami lampionów i świec; tyle że szwedzkie dzieciaki ubrane są w białe szaty, a idącej na początku orszaku z pobożnie złożonymi rękami świętej Łucji dosłownie płonie głowa. Na czele pochodu dziarsko maszeruje jasnowłosa dziewczyna, która zgodnie z tradycją „niesie światło we włosach”.
Grupa śpiewa pieśni mające ponad sto lat, których muzyczne korzenie znajdziemy pod Wezuwiuszem. Zna je na pamięć każdy mieszkaniec Szwecji. Opowiadają o dzielnej Łucji, która przynosząc pożywienie ukrywającym się w katakumbach chrześcijanom, miała oświetlać sobie drogę wpiętą w wianek świecą. Jej skandynawska kontynuatorka stąpa ostrożnie, pilnując, by wieniec z czterema równo rozłożonymi świecami nie zsunął się z głowy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz