Zdarza się, że głos Boga milknie. I tylko On wie, dlaczego tak się dzieje. Nie znaczy to, że przestaje istnieć. Wręcz przeciwnie – realista wierzący w Niego wie, że odstąpienie od wiary oznaczałoby wówczas coś kompletnie nierozumnego.
Mówią niektórzy, że trzeba być realistą. Widzieć rzeczy takimi, jakimi są, podejmować w pełni autonomiczne i na tym oglądzie polegające decyzje. Inni idą dalej, twierdząc, że wiara w Boga jest „odrealniona”, a religia to „opium” zaburzające myślenie. Ciekawe, że tego typu poglądy szerzą się szczególnie od rewolucji francuskiej. W drugiej części tego odcinka naszego adwentowego cyklu prawnik powie o tym okresie historycznym, iż najbardziej wpłynął on na ocenę prawdy o tym, kiedy zaczyna się ludzkie życie. Jakby tamten czas był jakąś cezurą pozwalającą zamieść sprawy wiary do kąta zwanego lamusem, uznając je za sprzeczne z racjonalnością. Tymczasem wiara i rozum „są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”, jak napisał święty Jan Paweł II w swojej encyklice. Czy używając tylko jednego ze skrzydeł, można wznieść się wysoko i daleko dolecieć?
Historia, która nie pozwala zasnąć
Patrząc po ludzku, ofiara złożona z własnego syna jest nie do przyjęcia. Patrząc po Bożemu – również, z jednym wyjątkiem. Zanim jednak prawda o Bogu, który „tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał”, została nam objawiona, inny ojciec zabrał swoje dziecko na górę, aby złożyć je w ofierze. „Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego: »Abrahamie!«. A gdy on odpowiedział: »Oto jestem« – powiedział: »Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jakie ci wskażę«”. „Niezliczone pokolenia znają na pamięć słowo w słowo historię Abrahama, ale iluż ludziom nie dała ona spać?” – zapyta wiele wieków później zwany przez niektórych „Sokratesem Północy” Søren Kierkegaard. Z pewnością nie dała spać samemu Abrahamowi, który dopiero następnego ranka osiodła osła, zabierze dwóch ludzi i syna, narąbie drewna do spalenia ofiary i ruszy w drogę. Poprzedzająca tę próbę wiary noc musiała być najciemniejszą z nocy, jakie przeżyć może człowiek. Rozum w takich sytuacjach nie pomaga, bo po ludzku nie da się ich wytłumaczyć. „Słyszał Głos, który go prowadził. Teraz Głos umilkł” – napisał o Abrahamie w „Tryptyku rzymskim” Jan Paweł II. I dodał: „Został sam ze swym imieniem Abraham: Ten, który uwierzył wbrew nadziei. Za chwilę zbuduje stos ofiarny, rozpali ogień, zwiąże ręce Izaaka – i wówczas – co? zapłonie stos... Widzi siebie już ojcem martwego syna, którego Głos mu dał, a teraz mu odbiera?”.
ks. Adam Pawlaszczyk