Uczestniczki protestów przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji ujawniają dane policjantów, którzy zabezpieczają manifestacje. Takie działania narażają policjantów i ich rodziny na ryzyko utraty życia.
Kolejne protesty przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego odbyły się 18 listopada w Warszawie. Policja użyła gazu pieprzowego oraz pałek teleskopowych. W następnych dniach w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia policjantów oraz wezwania, aby ujawniać ich tożsamość oraz dane osobowe, co też zaczęło się dziać. Policja pokazała na Twitterze nagranie, jak posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus w czasie protestu przed sądem okręgowym podaje głośno imię i nazwisko jednego z funkcjonariuszy. Jest to przestępstwo, ponieważ dane te są prawnie chronione. Wkrótce potem żona tego policjanta zaczęła otrzymywać hejterskie wpisy na Facebooku.
Manifestujący tłumaczą swoją akcję brutalnością policjantów. Nagrania pokazują, że ich działanie było zdecydowane, być może w niektórych momentach brutalne, tyle że jeśli któryś z manifestantów uznał, że został pokrzywdzony, ma prawo złożyć skargę czy zawiadomienie do prokuratury. Dane policjantów nie bez powodów są objęte tajemnicą. Ma to chronić przed zemstą przestępców. Dlatego ich ujawnianie sprowadza na funkcjonariuszy bezpośrednie ryzyko utraty życia, stanowi też zagrożenie dla ich najbliższych. Jest to więc nie tylko przestępstwo, ale też działanie głęboko nieetyczne i nie ma dla takich praktyk żadnego usprawiedliwienia. •
Bogumił Łoziński