Podbili serca internautów. Hiszpański bibliotekarz wpadł na pomysł, jak umilić czas samotnym starszym osobom, które lockdown unieruchomił w czterech ścianach.
A pomysł do tej pory wyglądał zupełnie inaczej. Akcja w hiszpańskiej bibliotece Soto del Real nosiła nazwę "Biblioterapia dla seniorów" i polegała na tym, że wolontariusze chodzili do domów starców, by towarzyszyć osobom w podeszłym wieku, czytać im opowiadania, bajki, grać im na instrumentach muzycznych... Gdy wybuchła pandemia COVID-19, takie towarzyszenie stało się jeszcze bardziej konieczne, ale musiało zostać przekształcone z realnego w wirtualne.
Choć niezbędne jest zastosowanie dystansu dla bezpieczeństwa zarówno "podopiecznych", jak i "opiekunów", wolontariusze za nic nie chcieli opuścić swoich seniorów właśnie w najtrudniejszym momencie, gdy zostali oni "uwięzieni" w swoich domach spokojnej starości, bez możliwości przyjmowania gości z zewnątrz. Dlatego postanowili zorganizować "nowy etap" biblioterapii, przekształcając ją w cotygodniową telefoniczną usługę - każdy z wolontariuszy "dogaduje się" ze "swoim" seniorem, na jaką lekturę "podopieczny" miałby ochotę. Tak więc raz w tygodniu organizowana jest sesja wirtualnego czytania, trwająca co najmniej 20 minut (najczęściej przeradza się później jeszcze w pogawędkę). Każdy senior ma "swojego" wolontariusza, który pozostaje niezmienny, by w ten sposób nawiązywała się zażyła relacja i by osobie starszej miło było usłyszeć zawsze ten sam głos i "spotkać się" z tą samą osobą.
Odpowiedzialnym za projekt i jego pomysłodawcą jest Juan Sobrino, właściciel biblioteki, którego wspiera wielu wolontariuszy dzwoniących do seniorów. Tłumaczył on dziennikowi "El Pais": "Używamy telefonów i książek, by walczyć z izolacją społeczną, dopóki nie będzie można wrócić i czytać na żywo w rezydencjach seniorów".
Wśród beneficjentów projektu jest Chus López, 70-latka, która od trzech lat mieszka w domu spokojnej starości w Madrycie. Przepytywana przez "El Pais", zdradziła, że bardzo jej się podoba ten pomysł oraz że wyznała swojemu wolontariuszowi, iż najbardziej lubi romanse. Zdała się na jego gust w wyborze lektur i - jak do tej pory - nigdy się nie zawiodła.
"Oczywiście, wszyscy mają nadzieję, że będą mogli jak najszybciej wrócić do czytania na żywo, które zapewnia więcej emocji, pozwala śmiać się i żartować z wolontariuszami, popijając wspólnie herbatę czy kawę" - komentują dziennikarze włoscy i hiszpańscy, którzy nagłośnili sympatyczną inicjatywę bibliotekarzy.
baja /elpais.com, www.positizie.it