W czasach pustoszejących kościołów na Drodze św. Jakuba z roku na rok jest coraz bardziej tłoczno. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku dotrze tam ponad 200 tys. ludzi.
Do grobu Jakuba dotrzeć trzeba pieszo, rowerem lub konno. Inaczej nie wypada. By pielgrzymka była ważna, należy pokonać minimum 150 kilometrów. Powinno się ruszyć spod drzwi własnego domu, niewielu jednak decyduje się na takie szaleństwo. Większość na szlak z muszelką wkracza we francuskich Pirenejach w St. Jean Pied-de-Port. – Tam, w biurze obsługi pielgrzymów, gdzie wydają tzw. credencial, czyli zaświadczenie, że się jest pielgrzymem, trzeba wypeł¬nić ankietę. W niej punkt „cel wędrówki”: religijny, duchowy, turystyczny. Najpóźniej w tym momencie trzeba się zastanowić, dlaczego wyruszyło się w tę podróż. Urzędnikom potrzebne to do statystyki, nam do zajrzenia we własne motywy. Ten sam credencial dostanie ateista i bigot, ksiądz z Wilkowyj... i jego brat wójt, sportowiec, który ma zamiar pobić rekord przejścia, i wdowiec, który chce przejść drogę z pa¬mięcią ukochanej osoby – opowiada Andrzej Kołaczkowski-Bochenek autor świetnej książki „Nie idź tam człowieku!”. Sam po 50 latach życia w beztroskim ateizmie ruszył w najstarszą pielgrzymkową drogę Europy. Szukał jedynie przygody. Nie przypuszczał, jak ryzykowny był to krok. Gdy przybył do katedry w Santiago de Compostela, przeżył najważniejsze: usłyszał słowa: „No, jesteś wreszcie!”. Pielgrzymi mijają surowe postrzępione szczyty Pirenejów, perły średniowiecznej architektury, bezkresne winnice i złote pola słoneczników, spalone słońcem łąki Kastylii i Leon. Feeria barw i zapachów. Słyszą po drodze: Hola! Buen camino! (Dobrej drogi!)
Sam na sam ze sobą
Czym różni się Camino od pielgrzymki, na której spocony tłum maszeruje na Jasną Górę? – Właściwie wszystkim – opowiada nasza redakcyjna koleżanka Ula Rogólska, która przeszła Drogę św. Jakuba dwukrotnie (w dwu wariantach 9- i 21-dniowym) – Jesteś sam na sam ze sobą, zdany jedynie na siebie i Pana Boga. Codziennie rano obiecywałyśmy sobie z koleżanką, ile to modlitw odmówimy, a kończyło się zazwyczaj koronką i westchnieniem: „Panie, błagam cię, bym przeszła jutrzejszy odcinek”. Mijasz setki kościołów: perełki romańskie, gotyckie. Co z tego, skoro są zamknięte na cztery spusty. Znalezienie Mszy świętej graniczy z cudem. Tłumy Niemców, Koreańczyków. Bardzo wielu z nich idzie jednak jedynie dla sportu, turystycznie, wyczynowo. W tym roku przeżywamy Święty Rok Jakubowy. Co to takiego? Jubileuszowy Rok Święty przypada w Santiago de Compostela w latach, w których święto apostoła Jakuba – 25 lipca – przypada w niedzielę. Pierwszy ogłosił w 1120 r. papież Kalikst II. Poprzedni obchodzono przed sześciu laty, a następny będzie dopiero w 2021 r.
Już rok przed rozpoczęciem Świętego Roku Drogę Świętego Jakuba przemierzyła rekordowa liczba pielgrzymów. Według informacji władz regionu Galicji od stycznia do czerwca 2009 r. do Santiago de Compostela przybyło aż 48 969 pielgrzymów. To o 12 proc. więcej niż w 2008 r. Ilu wyruszy w tym roku? Arcybiskup Santiago de Compostela Julian Barrio ma nadzieję, że liczba pielgrzymów przekroczy 200 tys. Niektórzy spodziewają się ich nawet miliona. Kolejny, już 119. Rok św. Jakuba zainaugurowało 1 stycznia 2010 r. otwarciem Świętych Drzwi, tzw. Drzwi Przebaczenia. Do grobu św. Jakuba pielgrzymuje coraz więcej Polaków. Jak informuje ks. Roman Wcisło, saletyn z Centrum Pielgrzymkowego im. Jana Pawła II na Monte de Gozo, w zeszłym roku pielgrzymi z Polski uzyskali 1321 credenciali. – Tym samym przesunęliśmy się na 12. pozycję w rankingu pielgrzymów cudzoziemców. Jak zwykle pierwsze miejsca zajęli kolejno Hiszpanie, Niemcy, Włosi i Francuzi. W październiku 1987 r. Drogę św. Jakuba ogłoszono pierwszym Europejskim Szlakiem Kulturowym Rady Europy, a 6 lat później wpisano ją na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Najwięcej pielgrzymów ściąga tu 25 lipca, w Dniu Świętego Jakuba. Uroczystości poprzedza całonocna zabawa, a tańce i sztuczne ognie gromadzą przed katedrą tysiące pielgrzymów.
Marcin Jakimowicz