Na 2064 podmioty kwestionowanych było kilkanaście, może kilkadziesiąt. Sprawdzimy je i ręcznie skorygujemy kwoty - powiedział w wywiadzie dla "DGP" wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, odnosząc się do wypłat z Funduszu Wsparcia Kultury.
"Mówimy o 2064 podmiotach, którym przyznano pieniądze. Chcieliśmy to zrobić jak najszybciej. Zgodnie z rozporządzeniem, te środki powinny być wydane do końca roku - stąd ten pośpiech. Teraz - także ze względu na odbiór społeczny - proces został spowolniony. A kultura to jeden z sektorów, który najbardziej ucierpiał na pandemii. Z racji swojej specyfiki, w takiej sytuacji jest zamykana jako pierwsza i otwierana jako ostatnia" - wskazał Gliński na łamach "Dziennika Gazety Prawnej".
Podał, że od początku pandemii, po konsultacjach ze środowiskiem, udało się uruchomić m.in. program "Kultura w sieci", jest rozwinięty program stypendialny, program zapomóg socjalnych, a kultura jest włączona w postojowe, które wraca od listopada.
"Mogę też potwierdzić - uzgodniłem to właśnie z premierem - że dla samozatrudnionych w sektorze kultury będą przewidziane łatwo umarzalne mikropożyczki w wysokości 5 tys. zł" - poinformował minister.
Gliński zaznaczył, że od 10 miesięcy słyszy, że ludzie kultury nie mają z czego żyć. "Chcieliśmy więc wspomóc artystów oraz branżę scenotechniczną - z 2064 beneficjentów FWK aż 1066 podmiotów to firmy z tego obszaru" - podał.
Jak mówił, zderza się z argumentacją, dlaczego środki nie idą dla tych, którzy są na pierwszej linii frontu walki z COVID-19, a wciąż niewiele zarabiają. "Tyle że po pierwsze, () przyznaliśmy właśnie personelowi medycznemu walczącemu z pandemią 100-proc. podwyżkę. A po drugie, jeśli nie uratujemy gospodarki, to za pół roku czy za rok nie będziemy mieli w ogóle pieniędzy na służbę zdrowia" - dodał.
Gliński powiedział, że trzeba było przyjąć jakiś miernik, w tym przypadku porównano poziom przychodów w 2019 i 2020 r. I tak 144 instytucje samorządowe otrzymały wsparcie w wysokości 95 mln zł, 306 organizacji pozarządowych - 38,5 mln zł, 448 przedsiębiorstw ze sfery kultury - 91 mln zł i 1066 firm sceno technicznych - 175 mln zł.
"W każdej z tych grup ustaliliśmy górny limit - odpowiednio: 4 mln zł, 1,8 mln zł, 2 mln zł i 650 tys. zł. Krytykowano to, że pieniądze dostały biznesy, których właścicielami są celebryci czy osoby zamożne. () Nie mogłem wyeliminować z naboru przedsiębiorstwa tylko dlatego, że należy do osoby znanej czy zamożnej" - stwierdził wicepremier.
"Mówimy o sektorze, który właściwie od marca, czyli 10 miesięcy, w dużej części jest zahibernowany i ludzie nie mają środków do życia. I trzeba pamiętać, że odbudowa tego sektora też będzie długo trwała, bo ludzie wolniej będą wracali na widownie koncertowe czy teatralne niż do innych, bardziej codziennych potrzeb. Nie ocenialiśmy też, które podmioty lepiej działają na rzecz polskiej kultury. To zadanie mecenatu państwa, które realizujemy w innych programach" - powiedział.
"Z punktu widzenia gospodarki, najważniejsze, że przedsiębiorstwo przynosi dochody, dzięki którym opłacane są podatki. Dlatego mechanizm, w ramach którego wszystkich porównujemy w taki sam sposób, powoduje, że zawsze znajdą się jakieś wyjątki, które są potem nagłaśniane. I teraz chcemy im się przyjrzeć" - dodał.