Ten dorasta, kto podejmuje to, co go przerasta.
W związku z protestami przeciw ochronie życia dzieci głośniej niż zwykle wybrzmiało hasło: „Nikt nie jest zobowiązany do heroizmu”. Mówi się to w taki sposób, jakby heroizm był czymś niepotrzebnym, zarezerwowanym dla fanatyków. Tę retorykę podejmują także ludzie wierzący, w dyskusji na temat aborcji powołując się na przykład św. Joanny Beretty-Molli, która rezygnując z terapii, oddała swoje życie za życie dziecka. W ich mniemaniu ma to usprawiedliwiać zabijanie dzieci w ramach aborcji eugenicznej. To kompletne nieporozumienie. – Nie szafujmy zbyt łatwo tym słowem – mówi ks. prof. Marian Machinek MSF. – Tego, że kobieta staje się matką i rodzi dziecko, nie nazywamy zazwyczaj heroizmem, chociaż wymaga to wysiłku i poświęcenia. Heroizmem byłaby zapewne sytuacja, w której kobieta, pozwalając żyć dziecku, oddałaby swoje życie. Wtedy można by powiedzieć, że oddanie życia za dziecko jest czynem heroicznym – podkreśla specjalista z zakresu teologii moralnej. W innych sytuacjach ocena, co jest odczuwane jako heroizm, może być subiektywna. – No bo jeśli urodzenie dziecka z wadą miałoby być czymś heroicznym ze względu na cierpienie matki, to kto zmierzy to cierpienie? Ktoś może powiedzieć, że cierpienie dziewczyny, która zaszła w ciążę ze zdrowym dzieckiem, jest większe niż cierpienie doświadczonej mamy, która spodziewa się kolejnego, chorego, dziecka. Mówienie tu o „heroizmie donoszenia ciąży” jest nie na miejscu – zauważa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak