Od księży oczekiwałbym chociażby odwołania do nauczania Kościoła.
Dlaczego nie podpisałem „Apelu zwykłych księży”? Z trzech powodów. Po pierwsze zabrakło w nim jednoznacznego opowiedzenia się za życiem nienarodzonych. Ewangelia życia nie jest dodatkiem do nauczania Kościoła, ale jednym z kluczowych elementów etyki chrześcijańskiej. Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae” wyraźnie mówi o stanowisku Kościoła w tej sprawie (por. 62). Jak przypomniał niedawno abp Grzegorz Ryś, w tej encyklice papież dwa razy użył formuły, która oznacza, że naucza w sposób nieomylny. Za pierwszym razem, gdy mówi o aborcji, drugi raz, gdy oświadcza, że zabicie niewinnego człowieka jest zawsze nieporządkiem moralnym. Zamiast tego w apelu znalazłem wezwanie do „solidarnej opieki nad słabszymi, niepełnosprawnymi, samotnymi”. To wszystko jest ważne, ale od księży oczekiwałbym chociażby odwołania do nauczania Kościoła.
Po drugie zabrakło wyraźnego odniesienia się do tego, co dzieje się na ulicach. Autorzy chcą „wyrazić stanowisko w kilku sprawach, które budzą gniew i bunt protestujących”. Po prostu chciałbym usłyszeć „nie” wobec profanacji kościołów. Mogli napisać, że rozumieją ich bunt, ale apelują o demonstrowanie w pokojowy sposób. Dobrze byłoby również, gdyby jako zwykli księża zwrócili się do zwykłych parafian, którzy pozostają zagubieni w tej sytuacji, a zamiast wsparcia otrzymują apel solidaryzujący się z demonstrantami.
I po trzecie: trudno zgodzić się z wezwaniem do tego, aby „porzucić przekonanie, że rozstrzygnięcia prawne mogą przynieść trwałą zmianę wrażliwości sumień”. Prawo stanowione jest jednym z kluczowych elementów wychowywania również sumienia. Większość z sygnatariuszy tego apelu zapewne zgodziłaby się ze mną, jeśli porozmawialibyśmy o mowie nienawiści. W zeszłym roku mogliśmy przeczytać w apelu „Lex Adamowicz”: „Prawa mają moc ograniczania zła. Uważamy za konieczne (...) przyjęcie ustawy zapobiegającej i penalizującej mowę nienawiści w przestrzeni publicznej”. Dziś na ulicach mamy do czynienia właśnie z mową nienawiści. Dlaczego więc w jednych przypadkach prawa mają moc ograniczania zła, a w innych nie?•
o. Wojciech SURÓWKA OP