- Przerażające jest to, co widzimy w ostatnich dniach na ulicach - ile osób jest uwikłanych w aborcję. Może nie przez czyny bezpośrednie, ale także poprzez nieme przyzwolenie na nią, obojętność czy znieczuloną postawę serca - mówi w rozmowie z KAI, ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes Fundacji Małych Stópek.
W czwartek 22 października Trybunał Konstytucyjny stwierdził niezgodność przesłanki eugenicznej do aborcji z ustawą zasadniczą.
Łukasz Kaczyński (KAI): Cieszy się ksiądz z wyroku Trybunału?
Ks. Tomasz Kancelarczyk: - Tak, bo nigdy nie rozumiałem, dlaczego istnieje w konstytucji zapis, który chroni życie od poczęcia, a jednocześnie równolegle działa kompromis aborcyjny. To, co się stało pod względem prawnym to odważne zmierzenie się z prawdą i zauważenie, że życie ludzkie, także chore, wymaga szacunku i obrony.
Nie da się ukryć, że istnienie kompromisu aborcyjnego przyczyniło się do zmiany mentalności ludzkiej w niedobrą stronę. Jeśli coś w prawie nie jest zakazane, to często następuje coraz większe rozluźnienie w tym zakresie. Tak było i w przypadku przesłanki eugenicznej - na początku XXI wieku aborcji z przesłanek eugenicznych w Polsce nie było więcej niż 100. Później już nikt nie przejmował się, aby zabijać setki nienarodzonych chorych dzieci, na przykład z zespołem Downa. Istniało więc ryzyko, że w dobie takiego myślenia, prawo aborcyjne zostanie poszerzone. Ta decyzja to zahamowała, przynajmniej na ten moment.
Po ogłoszeniu wyroku nastąpiła wielka eskalacja negatywnych reakcji i często zachowań agresywnych, także w kierunku Kościoła, w części społeczeństwa. Spodziewał się ksiądz tego?
- Trochę tak, gdyż przy jakichkolwiek dyskusjach związanych z tematem aborcji nastroje społeczne są bardzo różne i dochodziło już do podobnych strajków. Dziwi mnie jednak to, że nawet władze samorządowe namawiały, by nie przychodzić do pracy, ale właśnie udać się na protest. Zaskoczony jestem również tym, że część protestujących atakuje bezpośrednio kościoły i modlących się w nich ludzi wierzących. Być może wynika to z tego, że Kościół zawsze głosił obronę życia od poczęcia aż do śmierci i w ten sposób teraz szatan demonstruje swoją niechęć do zmian, które po decyzji trybunału nastąpią. On nienawidzi życia i zawsze chce go unicestwić. I nie chodzi tu tylko o życie nienarodzone, ale o życie tych, którzy biorą udział w zabijaniu - mężczyźni opuszczający kobiety w ciąży, rodzina, która nastaje na aborcję, wszyscy promujący aborcję.
Przerażające jest to, co widzimy w ostatnich dniach na ulicach - ile osób jest uwikłanych w aborcję. Może nie przez czyny bezpośrednie, ale także poprzez nieme przyzwolenie na nią, obojętność czy znieczuloną postawę serca, które być może wynikają właśnie z tego, że kompromis aborcyjny związany z zabijaniem dzieci z podejrzeniem ciężkich wad wrodzonych istniał w Polsce przez tyle lat.
Czy ten kompromis był rzeczywiście taki zły? Ktoś może powiedzieć, że przecież aborcji z powodów eugenicznych dokonano nieco ponad 1000 w ubiegłym roku.
- Myślę, że zmiany, które nastąpiły mogą doprowadzić do tego, że będziemy mieć czyste sumienie i że poprawi się jakość naszego narodu. Oczywiście, że możemy być społeczeństwem bardzo bogatym i spokojnym, gdyż z roku na rok będziemy się pozbywać coraz większej liczby osób niepełnosprawnych czy chorych, które stanowią obciążenie dla społeczeństwa, ale czy o to naprawdę chodzi w człowieczeństwie? Zresztą można było zobaczyć bardzo wyraźny paradoks. Ostatnie lata to wiele akcji przełamujących bariery dla niepełnosprawnych - tak mentalne, jak i fizyczne. To także ustanawianie praw, które gwarantują takim osobom zatrudnienie. By nie wspomnieć już o inicjatywie ubierania różnych kolorowych skarpetek w marcu z okazji Światowego Dnia Zespołu Downa. Ale jak się to ma do tego, że teraz ludzie wychodzą na ulice, a ich czyny w zasadzie są okrzykami: „Nie chcemy niepełnosprawnych w naszym społeczeństwie”? Bo sądzę, że niewiele osób, które teraz demonstruje spodziewa się dziecka z postawioną diagnozą ciężkiej wady wrodzonej. Ale myślę, że wielu z nich boi się przyjąć do środowiska osoby, które będą generować konieczność zajęcia się nimi.