Trzy ofiary śmiertelne, kilka osób rannych w ataku w bazylice w Nicei i jej pobliżu

Trzy osoby zginęły, a kilka zostało rannych w czwartek w ataku nożownika w pobliżu bazyliki Notre Dame w Nicei na południowym wschodzie Francji - poinformowała policja. Jedna z ofiar to kobieta, której ścięto głowę.

Według źródeł policyjnych, na które powołuje się agencja AFP, dwie osoby - mężczyzna i kobieta - zginęły w bazylice Notre Dame, a trzecia, ciężko ranna, zmarła w pobliskim barze, w którym się schroniła. Zabitym jest strażnik, czuwający nad bezpieczeństwem świątyni. Do ataku doszło w sytuacji podwyższonego zagrożenia terrorystycznego, o którym informował w notatce dwa dni temu szef policji. 

Okolice bazyliki Notre Dame zostały oddzielone kordonem policyjnym. Świadkowie mówią o panice, która wybuchła po ataku.

Pracujący w pobliżu Nicei polski ksiądz ks. Nikodem Bołdys powiedział w TVP Info, że duchownych ostrzegano, że mogą być ofiarami ataków islamistów, zwłaszcza jeśli będą nosili strój duchowny.

Domniemanego sprawcę zamachu szybko zatrzymali na miejscu funkcjonariusze policji miejskiej i krajowej. Został on ranny podczas aresztowania i trafił do szpitala. Zanim przystąpił do działania, „ucharakteryzował się” – powiedział Laurent Martin de Fremont z Jednostki Policji SGP. A według burmistrza miasta, zamachowiec wielokrotnie krzyczał "Allahu akbar", i to nawet w chwili, gdy ujęli go agenci bezpieczeństwa.

Napastnik miał powiedzieć, że nazywa się Brahim i ma 25 lat.

Wszystkie kościoły w Nicei zostały zamknięte aż do odwołania i znajdują się pod ochroną policji. Poinformował o tym ordynariusz diecezji nicejskiej bp André Marceau. - Mój smutek jako człowieka nie ma końca w obliczu tego, co inne istoty, zwane ludzkimi, mogą popełnić – napisał hierarcha. Zapewnił o swej modlitwie za ofiary, ich bliskich, siły porządkowe, znajdujące się „na pierwszej linii”, a także za „kapłanów i wiernych zranionych w swej wierze i nadziei”. – Niech duch Chrystusowego przebaczenia przeważy w obliczu tych okrutnych czynów – zakończył bp Marceau.

W drodze na miejsce zbrodni jest prezydent Francji Emmanuel Macron, a w sztabie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powołano natychmiast komórkę kryzysową. Premier opuścił posiedzenie Zgromadzenia Narodowego, na którym miał przedstawić nowe posunięcia w zakresie walki z pandemią. W Nicei są również przedstawiciele Konferencji Biskupów Francji.

Obecny zamach wpisuje się w kontekst zagrożenia terrorystycznego, które wzmogło się zwłaszcza po niedawnych atakach na redakcję tygodnika paryskiego "Charlie Hebdo" i po ubiegłotygodniowym zabójstwie nauczyciela Samuela Paty'ego przed szkołą w Conflans-Sainte-Honorine. Na początku tego tygodnia dyrektor generalny policji krajowej wezwał podległe mu jednostki do czujności, wskazując w depeszy rozesłanej do kierownictw służb centralnych, że "Francja jest celem narastającego i ciągłego zagrożenia terrorystycznego".

Groźbę te powtórzyła 27 bm. agencja Thabat, bliska Al-Qaidzie, potępiając zamieszczenie karykatur proroka Mahometa przez wspomniany tygodnik satyryczny. Prezydent kraju odpowiedział, że ponowne pojawienie się tych rysunków mieści się w ramach wolności słowa. Wspomniana agencja wymieniła też wiele innych celów potencjalnych zamachów, w tym miejsca kultu.

"To moment bólu w czasie zagubienia. Terroryzmu i przemocy nie można nigdy zaakceptować. Dzisiejszy atak zasiał śmierć w miejscu miłości i pocieszenia, jakim jest dom Boga" - napisał w nocie dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni.

"Papież jest poinformowany o sytuacji i jest blisko wspólnoty katolickiej w żałobie. Modli się za ofiary i ich bliskich, aby przemoc ustała, aby znów patrzono na siebie jak na braci i na siostry, a nie jak na wrogów i o to, by umiłowany naród francuski mógł zareagować zjednoczony dobrem na zło" - głosi oświadczenie Watykanu.

Tego samego dnia doszło do ataku w Awinionie. Policja zastrzeliła w czwartek uzbrojonego mężczyznę, który groził przechodniom i zaatakował patrol policji. Według dziennika "Le Figaro" mężczyzna miał problemy psychiczne.

Według świadków wyposażony w pistolet napastnik próbował atakować przechodniów na ulicy i krzyczał "Allahu Akbar". Do zdarzenia doszło około godz. 11.15 w dzielnicy Montfavet.

Wcześniej radio Europe 1 informowało, że napastnik uzbrojony był w nóż, ale w zaktualizowanej wersji artykułu na ten temat mówi już o broni palnej.

Patrol policji początkowo postrzelił mężczyznę gumową kulą, jednak ten nadal usiłował atakować policjantów. Funkcjonariusze użyli więc swojej broni służbowej – poinformowała policja. Podejrzany zmarł w wyniku odniesionych ran.

Według źródeł „Le Figaro” napastnik miał w przeszłości problemy ze zdrowiem psychicznym. Niedaleko miejsca zdarzenia znajduje się szpital z oddziałem psychiatrycznym.

Natomiast Afgańczyk w tradycyjny stroju, uzbrojony w nóż i uznany za groźnego, został zatrzymany w czwartek w Lyonie w środkowo-wschodniej Francji - poinformowało źródło związane ze sprawą, na które powołuje się agencja AFP.

« 1 »

PAP/KAI//jdud