„Pułascy” Wojciecha Kudyby to doskonały materiał na scenariusz filmowy.
Opowieść jest leczeniem pamięci – tak we wspomnieniu o gen. Kazimierzu Pułaskim napisał jego podwładny z okresu wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych dr Paul Bental. Wspomnienie to stanowi introdukcję pierwszego tomu najnowszej powieści Wojciecha Kudyby „Pułascy”. Trzeba przyznać, że książka ta rzeczywiście leczy! Nie tylko pamięć. Bo czasy konfederacji barskiej (koniec lat 60. XVIII wieku), będące dziś dla większości Polaków jedynie encyklopedycznym hasłem, to również desperacka – choć niestety przegrana – próba uleczenia ludzkich sumień. Więc może jest to też lekcja dla nas, współczesnych. Tym bardziej cenna, że świat przedstawiony przez Kudybę jest całkowicie wiarygodny. Zarówno w warstwie fabularnej, jak i pod względem języka, a także psychologii postaci, które są barwne i pełnokrwiste. Pozbawiona udziwnień formalnych, wartka, obfitująca w dramatyczne zwroty akcja wpisuje tę powieść w najlepszą tradycję polskiej prozy historycznej. Nie brak w niej również scen pogodnych, przesyconych sarmackim humorem. W sumie: doskonały materiał na scenariusz filmowy!
W zagmatwanej sytuacji politycznej, w której plenią się zdrada i donosicielstwo, ojciec rodu Pułaskich, starosta warecki Józef, oraz jego synowie: Kazimierz, Franciszek i Antoni – podejmują się dzieła ratowania Rzeczypospolitej, szukając sprzymierzeńców w różnych jej zakątkach. Na przeszkodzie stają jednak nie tylko interwencje carskiego wojska czy podstępna działalność ambasadora Repnina, ale przede wszystkim prywata i służalczość sporej części magnaterii, z królem na czele. „Pułaski nieraz mówił mi – wspomina cytowany na początku Paul Bental – że polityka rosyjska była polityką kolonizacyjną. Wykorzystując naiwność polskich oligarchów, którzy wciągnęli sąsiednie imperium w swoje wewnętrzne rozgrywki, Rosja już w latach trzydziestych osiemnastego wieku wprowadziła do Polski kilka korpusów wojska (...). Wielu, także tych najbogatszych, nie zdawało sobie sprawy, co się stanie z ich indywidualnymi swobodami, gdy zabraknie niezależności państwowej”.
Andrzej Babuchowski