Na czym polegał fenomen Jana Pawła II? Na tym, że był on dla nas jednocześnie autorytetem, symbolem i mędrcem. Autorytetem w sprawach religii i moralności. Symbolem tego, co w polskości najlepsze. Mędrcem, który do końca przemyślał, czym powinno być życie wiarą dziś.
13.10.2020 08:00 GOSC.PL
W mądrościowym dorobku Karola Wojtyły znajduje się – obok wielkich traktatów z etyki, antropologii i teologii – króciutki „Elementarz etyczny”, a w nim esej końcowy zatytułowany „Etyka niezależna w świetle idei sprawiedliwości”. Esej ten stanowił odpowiedź na tzw. etykę niezależną Tadeusza Kotarbińskiego. Kotarbiński – ateista, a zarazem moralista – proponował w niej program moralny dla ludzi, którzy stracili wiarę w Boga. Wojtyła, wiedząc, że zjawisko słabnięcia wiary będzie się szerzyć, postanowił ten program rozpatrzyć. Do jakich wniosków doszedł?
Otóż Wojtyła stawia etyce niezależnej tylko jeden zarzut: brakuje w niej jednego obowiązku – obowiązku sprawiedliwości względem Boga. Etyka przecież powinna się opierać na zasadzie sprawiedliwości, czyli oddania każdemu tego, co mu się należy. Z zakresu stosowania tej zasady nie wolno wykluczać nikogo. A tym bardziej Boga. Skoro Bogu zawdzięczamy istnienie, winniśmy Mu najwyższą cześć. W ten właśnie sposób – pisze Wojtyła – „etyka implikuje religię jako elementarny przejaw sprawiedliwości”.
Na powyższe rozumowanie można odpowiedzieć jednym zdaniem: sprawiedliwość wobec Boga obowiązuje tylko wierzących, a od niewierzących nie można jej wymagać. Wojtyła zgadza się z tym zastrzeżeniem. Dodaje jednak, że niewierzący (w swej większości) „nie potrafią z całym przekonaniem odrzucić istnienia Boga, ale mocniej lub słabiej liczą się z jego możliwością”. Jeśli więc są moralnie wrażliwi, nie odrzucą religii. Człowiek o delikatnym sumieniu bierze bowiem pod uwagę w swej sprawiedliwości każdą osobę, także tę, której nie jest pewny lub która nie narzuca się mu „wyraźnie i namacalnie”.
W XVII wieku Blaise Pascal zwracał się do swych wątpiących kolegów z propozycją zakładu, który przeszedł do historii jako „zakład Pascala”. Powiadał: postaw na Boga, bo jeśli jest, wygrasz i zyskasz szczęście wieczne; a jeśli przegrasz, stracisz tylko nic niewarte grzeszne przyjemności. Pascalowi zarzucano, że próbuje wspierać wiarę motywami egoistycznymi. Dlatego kilkaset lat później Karol Wojtyła zaproponował subtelniejszą wersję zakładu. Przesłanie jego eseju mówi przecież jednoznacznie: postaw na Boga, bo jeśli jest, wygrasz i zyskasz spełnienie swego najwyższego obowiązku; a jeśli przegrasz, nie stracisz nic poza kosztami wysiłku bycia w pełni uczciwym. Stawką zakładu jest coś więcej niż twoje szczęście. Stawką tą jest fundamentalna sprawiedliwość. Czy warto zaryzykować sprawiedliwość wobec Boga, żyjąc tak jakby On nie istniał?
Taki jest zakład Wojtyły. Zakład wciąż aktualny dla wszystkich, dla których najważniejsza jest wdzięczność.
Jacek Wojtysiak