Nie zapominajmy, na czym polega nasza cywilizacja. I kto o nią walczy, a kto ją niszczy.
„Nieraz mówią Wam, iż jesteście wpośród narodów ucywilizowanych, i macie od nich uczyć się cywilizacji, ale wiedzcie, że ci, którzy Wam mówią o cywilizacji, sami nie rozumieją, co mówią. Wyraz cywilizacja znaczył obywatelstwo od słowa łacińskiego civis, obywatel. Obywatelem zaś nazywano człowieka, który poświęcał się za Ojczyznę swą, a poświęcenie się takie nazywano Obywatelstwem. […] Ale potem w bałwochwalczem pomieszaniu języków nazwano cywilizacją modne i wykwintne ubiory, smaczną kuchnię, wygodne karczmy, piękne teatra i szerokie drogi...”. Tymi słowami pouczał swoich rodaków poeta z Nowogródka, z ziemi białoruskiej, polski prorok nowej, lepszej Europy. To było 190 lat temu. Ale aktualne jest to przesłanie także dzisiaj – jako przestroga i jako apel: byśmy nie zapomnieli, na czym polega nasza cywilizacja. I kto o nią walczy, a kto ją niszczy.
Dziś walczą o nią Białorusini, nasi sąsiedzi, rodacy nasi i Mickiewicza, bo to jego słowa z „Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego” tutaj przywołujemy. Próbują odrodzić tradycje Rzeczpospolitej w swoim kraju: tradycje obywateli, a nie poddanych. Część z nich czyni to od dawna. Od sierpnia tego roku ruch obywatelski jest jednak na Białorusi zjawiskiem masowym. I spotyka się także z masowymi represjami. Słychać, także u nas, głosy usprawiedliwiające politykę Łukaszenki, a to względami geopolityki, a to prawem, do „suwerennego” egzekwowania władzy w swoim kraju. Generał Jaruzelski też miał takie prawo (dane mu – tak jak dziś Łukaszence – przez jego pana z Kremla) – i korzystał z niego w stanie wojennym. Pamiętam ten czas i dlatego właśnie ośmielam się apelować o to, byśmy byli solidarni nie z tymi, którzy biją w imię owej „suwerenności”, tylko z tymi, którzy o swe obywatelskie prawa walczą.
Ponieważ jestem historykiem, chciałem zwrócić uwagę na prześladowania, które dotknęły przedstawicieli tej właśnie profesji. Moi koledzy informują o zamiarach władz, by rozwiązać Instytut Historii Akademii Nauk w Mińsku i wyrzucić z pracy historyków, którzy brali udział w protestach. Podają także konkretne przykłady prześladowań. Zaczyna się od „rozmów profilaktycznych”, w których polityczni zwierzchnicy instytucji naukowych przekazują groźbę zwolnienia z pracy w przypadku udziału w tzw. łańcuchach solidarności czy jakichkolwiek innych formach protestu. Potem przychodzi czas na grzywny, aresztowania, pobicia. Czterech współpracowników Instytutu Historii (Andrej Radoman, Mikoła Wołkau, Siarhiej Isakou, Andrej Maciuk) zostało zatrzymanych przez policję, dwóch z nich pobito. Zatrzymano także m.in. kilku pracowników naukowych uniwersytetu w Mińsku (m.in. Wadima Bielawca i Witalija Sidarowicza), dyrektora Muzeum historii Mohylowa – Aliaksieja Batiukowa, pracownika Muzeum Polesia w Pińsku – Walera Kobryńca (aresztowany za oprowadzenie wycieczki po mieście), Jewgienija Malikowa – docenta uniwersytetu w Homlu, profesora Aliaksandra Smaliańczuka z Grodna, docenta Wiktara Jakubaua z uniwersytetu w Połocku, Aliaksandra Paszkiewicza – redaktora naczelnego najlepszego historycznego czasopisma Białorusi – „Arche”. Areszty i grzywny spadają także na przedstawicieli innych nauk, jak choćby na wykładowcę informatyki z uniwersytetu w Homlu, Wadzima Bielskiego i wspierającego go dziekana tejże uczelni – Uładzimira Bystrankoua. Za uczestnictwo jego podwładnych w protestach przeciwko sfałszowaniu wyborów zwolniono z pracy Aliaksandra Mroczka, kierownika centrum kardiologii w Mińsku. To tylko przykłady. Na kilka innych zwraca uwagę ważny apel Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Historycznego.
Co będzie dalej? Możemy machnąć na to ręką – Białoruś już nam się znudziła. Mamy swoje problemy i podziały, w których tak łatwo szafujemy porównaniami dzisiejszej Polski do „III Rzeszy” i „komuny” (jak uczyniła to wobec słuchaczy Deutschlandfunk pani prezydent Gdańska) i oskarżeniami o „zbrodnie krwawej dyktatury” prezydenta Dudy. Możemy tak się pogrążać. Ale jeśli nie zdobędziemy się na solidarny sprzeciw wobec rzeczywistych prześladowań, które spadają na naszych sąsiadów, jeśli nie zorganizujemy systemu pomocy dla tych białoruskich uczonych – to kim będziemy? Na pewno nie będziemy godni dziedzictwa Rzeczpospolitej, jej wspaniałej, obywatelskiej cywilizacji. Będziemy tylko dziedzicami tych, którzy przyczynili się do jej rozbioru. •
Andrzej Nowak