To zdumiewające, jak wiele miejsca w swoim nauczaniu papieże ostatnich dekad poświęcili ludzkiemu cierpieniu i śmierci. Czy jest tak dlatego, że cierpimy i umieramy „bardziej”? Czy raczej dlatego, że coraz mniej rozumiemy?
W 1979 roku na placu Zwycięstwa z ust Jana Pawła II padło słowo „rozumieć”. Chodziło o „rozumienie człowieka”. Święty stwierdził między innymi, że Kościół przyniósł Polsce Chrystusa, który jest kluczem „do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie są jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa”. Godność, powołanie, ostateczne przeznaczenie – te trzy zdają się definiować człowieka zarówno w jego życiu, jak i w… umieraniu. Stąd podczas lektury najnowszego dokumentu Kongregacji Nauki Wiary „Samaritanus bonus. O opiece nad osobami w krytycznych i końcowych fazach życia” towarzyszyła mi nieustannie refleksja, że człowiek XXI wieku już dawno przestał rozumieć samego siebie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Adam Pawlaszczyk