W piątek zostaną wyciągnięte zapowiadane konsekwencje wobec polityków PiS, którzy zagłosowali przeciw ustawie o ochronie zwierząt; w sprawie koalicji rządowej zbierze się w najbliższych dniach kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości - dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł w kierownictwie PiS.
Do spotkania kierownictwa PiS dojdzie - jak przekazało źródło PAP - prawdopodobnie po weekendzie.
Według innego rozmówcy PAP z kierownictwa PiS, "pęknięcie w koalicji nastąpiło w kwestiach fundamentalnych". "Niewyobrażalna jest obecność w rządzie ministra, który opowiada się za bestialstwem wobec zwierząt" - podkreślił polityk.
W piątek wszyscy posłowie Solidarnej Polski, w tym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, zagłosowali przeciw noweli ustawy o ochronie zwierząt; 15 posłów Porozumienia wstrzymało się od głosu, 2 było przeciw. Przeciwko noweli opowiedział się też m.in. minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski (PiS). Ustawę poparło 176 posłów PiS, a także m.in. minister rozwoju Jadwiga Emilewicz (Porozumienie). W głosowaniu udział wzięło 229 posłów klubu PiS.
Sejm uchwalił nowelę głosami 356 posłów. Nowela zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra i ogranicza ubój rytualny.
Szef klubu PiS Ryszard Terlecki poinformował w czwartek, że każdemu członkowi klubu PiS, który zagłosuje niezgodnie z rekomendacją klubu ws. projektu noweli ustawy o ochronie zwierząt będą groziły konsekwencje, łącznie z zawieszeniem w prawach członka partii i utratą stanowisk i funkcji.
Ponadto Terlecki poinformował, że prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził na popołudniowym posiedzeniu klubu - w którym uczestniczyli tylko posłowie z PiS, nie było członków klubu z Solidarnej Polski i Porozumienia - że obecne negocjacje, dotyczące rekonstrukcji rządu nie mają sensu, skoro "dotychczasowi koalicjanci" występują z innym programem, z innymi pomysłami, z innymi wskazaniami do głosowań niż cały klub.
Szef klubu PiS dodał, że jeśli "sytuacja do tego zmusi" rekonstrukcja rządu nastąpi bez uzgodnień z Solidarną Polską i Porozumieniem. Wykluczył opcję rządu mniejszościowego. "Jeżeli zajdzie taka sytuacja, to pójdziemy na wybory, oczywiście sami" - dodał Terlecki.