Aleksiej Nawalny robi dalsze postępy i jest w stanie na krótko opuszczać łóżko - poinformował w poniedziałek berliński szpital Charite, gdzie leczony jest rosyjski opozycjonista, którego próbowano otruć za pomocą środka bojowego z grupy Nowiczok.
Nawalny nie jest już podłączony do respiratora - podał szpital.
W oświadczeniu nie poinformowano o długoterminowych perspektywach opozycjonisty. Zdaniem lekarzy mimo że dotychczasowe leczenie przebiega dobrze, nie można wykluczyć długotrwałych problemów zdrowotnych wynikających z otrucia.
Nawalny został hospitalizowany 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do kliniki Charite w Berlinie, gdzie został poddany szczegółowym badaniom i intensywnemu leczeniu. W zeszłym tygodniu został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej.
Na początku września kanclerz Niemiec Angela Merkel poinformowała, że laboratorium Bundeswehry, badające pobrane próbki od Nawalnego, wykryło, że otruto go bojowym środkiem chemicznym z grupy Nowiczok. Niemcy i Francja zażądały od Moskwy śledztwa w tej sprawie i postawienia przed sądem osób odpowiedzialnych za atak.
W poniedziałek rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert poinformował, że dwa kolejne laboratoria, we Francji i w Szwecji, niezależnie potwierdziły niemieckie ustalenia, iż Nawalny został otruty przy pomocy środka bojowego z grupy Nowiczok. Dodał, że próbki pobrane od opozycjonisty zostały również wysłane do laboratoriów Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) z siedzibą w Hadze.
Rosja twierdzi, że nie widziała dowodów na otrucie Nawalnego. Jako "gołosłowne" określił w piątek zarzuty Niemiec pod adresem Moskwy w sprawie Nawalnego szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Jego zdaniem Niemcy powinny przedstawić Rosji "wszelkie niezbędne informacje, które w jakikolwiek sposób rzucałyby światło" na te oskarżenia.