Dzięki staraniom Zakonu Maltańskiego w Chorwacji otwarto ośrodek duszpasterstwa Romów. Będzie się on zajmował przede wszystkim dziećmi i młodzieżą, bo jak mówi s. Karolina Miljak, koordynatorka projektu, aby zmienić sytuację Romów, trzeba zacząć od młodych: nauczyć ich zawodu i pomóc im wyzbyć się kompleksów.
Ośrodek znajduje się w miejscowości Petrijanec, w diecezji Vardzin. Żyje tam jedna trzecia z 35 tys. chorwackich Romów. Spodziewano się, że na inaugurację przyjedzie jako papieski delegat kard. Peter Turkson. Pandemia koronawirusa uniemożliwiła mu przyjazd. Reprezentuje go miejscowy biskup, do którego skierował też w imieniu Papieża przesłanie. Zapewnia, że Franciszek pragnie, aby to centrum stało się miejscem wspierającym integralny rozwój jego podopiecznych, a także było okazją do zacieśnienia relacji z miejscowym społeczeństwem.
Jak mówi s. Miljak, jako pierwsze z nowego ośrodka skorzystają dzieci, które uczęszczają do pierwszych czterech klas podstawówki. Jest ich tu ponad 500. Zostaną przygotowane do Pierwszej Komunii, przewidziano też dla nich zajęcia pozalekcyjne. Planuje się również program integracyjny dla młodzieży w grupach mieszanych, z nieromskimi rówieśnikami. Jak zapewnia s. Miljak, która w Chorwacji jest odpowiedzialna za duszpasterstwo Romów, takie zajęcia sprawdzają się najbardziej. Młodzi nawiązują wtedy relacje z innymi i przestają się wstydzić własnej tożsamości. Innym równie ważnym zadaniem jest przygotowanie ich do zawodu - mówi s. Miljak.
„Dziś w Chorwacji państwo robi bardzo dużo dla Romów. Mają oni nawet swojego przedstawiciela w parlamencie i jest on bardzo aktywny. Teraz niektóre ich wioski, które stanowią prawdziwe enklawy, zostały zaopatrzone w prąd i wodę, wybudowano nowe drogi, dzieci chodzą do szkoły - powiedziała Radiu Watykańskiemu s. Miljak. - Bezrobocie jest poważnym problemem nie tylko dla Romów. Oni są w o tyle trudnej sytuacji, że nie są przygotowani do wykonywania żadnego zawodu. Trudno jest zatrudnić kogoś, kto nie ma właściwych kompetencji. Wielu dorosłych zbiera złom, bo nie potrafią robić nic innego. Ale teraz wielu z moich młodych podopiecznych skończyło już szkołę, wyuczyli się zawodu elektryka, kucharza czy fryzjera... I oni pracę znaleźli. Ale jest ich wciąż bardzo mało, bo taka praca z Romami rozpoczęła się stosunkowo niedawno. Jeśli Romowie nie mają pracy, to nie jest to wina państwa czy instytucji społecznych, ale wynika z ich nieprzygotowania do zawodu. Wcześniej o tym nie myśleli czy nawet tego nie chcieli. Teraz wszyscy chcą się nauczyć zawodu.“