O zakończeniu kwarantanny zdecyduje nie wynik testu, tylko lekarz w trakcie teleporady - takie rozwiązanie, jak podaje w środę "Rzeczpospolita", zakłada zmiana przepisów przygotowana przez resort zdrowia
"Dziesięć dni po kontakcie z zakażonym - +podejrzanego+ z izolacji domowej, zwanej kwarantanną, zwolni lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), który podczas teleporady zdecyduje, czy pacjent nie ma objawów COVID-19. Takie rozwiązanie zakłada zmiana przepisów przygotowana przez resort zdrowia. Dotychczas przymusowy pobyt w domu kończyły dwa negatywne wyniki testu z 12. i 14. dnia od zetknięcia się z chorym" - czytamy w gazecie.
Według niej lekarze POZ boją się brać odpowiedzialność za badanie podczas zdalnej wizyty. "Zwolnienie z kwarantanny musiałoby mieć charakter decyzji administracyjnej wydanej na podstawie rozporządzenia, stwierdzającej, że ktoś jest zdrowy. A nie orzeczenia lekarskiego, za które odpowiada osobiście lekarz. Bo pacjent, chcący wrócić do pracy, może ukryć objawy koronawirusa, a osoba w kwarantannie może mieć inne choroby, za które nie możemy brać odpowiedzialności" - mówi "Rz" dr Jacek Krajewski, prezes federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Zdaniem adwokata Zbigniewa Kruegera lekarze słusznie obawiają się roszczeń pacjentów, według niego mają obowiązek diagnozować zgodnie z najnowocześniejszymi metodami, a takimi są testy. Dr Krajewski uważa, że zwalnianie z izolacji po dziesięciu dniach ma uzasadnienie tylko, jeśli potwierdzą się pojedyncze na razie doniesienia, że zakaża się tylko pięć dni po wniknięciu wirusa do organizmu.
O odniesienie się do sprawy gazeta poprosiła resort zdrowia. "W czwartek ogłaszamy strategię walki z koronawirusem na jesień. Do tego czasu nie będziemy komentować" - mówi "Rzeczpospolitej" rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz.