Posłowie od PiS, przez KO, po SLD (za wyjątkiem Konfederacji) właśnie podwyższyli sobie pensje. Chwilę po ogłoszeniu pierwszej od lat recesji. Teraz przed Senatem (będącym w rękach opozycji) otwiera się szansa jedna na milion, by projekt zablokować i udowodnić, że "izba zadumy" jest do czegoś realnie potrzebna.
14.08.2020 21:30 GOSC.PL
Piątkowym wydarzeniem dnia jest zjednoczenie posłów od PiS, przez KO po SLD w głosowaniu nad podwyższeniem pensji parlamentarzystów i przedstawicieli rządu. Właściwie w Sejmie ostała się tylko jedna wioska Gallów - Konfederacja, która w całości zagłosowała przeciwko podwyżkom i pojedynczy posłowie z innych ugrupowań.
Rok temu nie napisałbym słowa komentarza do tego głosowania. Ale rok temu kontekst gospodarczo-społeczny był inny. Nie byliśmy na świeżo po ogłoszeniu pierwszej od lat recesji spowodowanej kryzysem koronawirusowym. Miliony Polaków na skutek lockdownu i ograniczeń związanych z epidemią straciły pracę lub znaczną część swoich dochodów. I w tym kontekście te podwyżki (finansowane przecież z podatków) są bulwersujące. Podkreślam - nie sam fakt podwyżek, a kontekst, w jakim zostały przegłosowane.
Ale na razie przegłosował je Sejm. Aby weszły w życie muszą jeszcze uzyskać aprobatę Senatu, a ten jest w rękach opozycji. Będą więc senatorowie mieli okazję się wykazać, że są po coś potrzebni. Czy wykażą, to zależy pewnie od tego, jak silna będzie presja społeczna.
Wojciech Teister