Obsługa sprzedaży internetowej ma się świetnie, podobnie jak usługi dla banków. Amerykańscy informatyczni giganci zamierzają inwestować w Polsce. Branża IT uchodzi za wirusoodporną, ale nie do końca tak jest.
Wykonuję usługi dla innych przedsiębiorstw – takie, które są traktowane jako kilkuletnie inwestycje – opowiada warszawski informatyk, który w przeszłości pracował dla Google’a, Facebooka i Microsoftu. – Liczba klientów zdecydowanie się zmniejszyła. Zamówień nie rozszerzano, wręcz zmniejszano ich liczbę.
Programista dodaje, że tracili ci, którzy wykonują zamówienia dla przedsiębiorstw zza oceanu. – Mam kolegów, którzy współpracowali z firmami ze Stanów Zjednoczonych. Kiedy tamtejsze firmy zostały uderzone przez kryzys, ich pierwszym posunięciem, było rozwiązywanie umów z kontraktorami.
Bywało lepiej, ale...
Do branży IT (od angielskiego information technology) zaliczana jest praca autorów oprogramowania komputerowego i samego sprzętu, a także tworzenie i obsługa systemów telekomunikacyjnych czy informatycznych. W Polsce ta dziedzina przemysłu szybko się rozwija. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w latach 2009–2017 łączne przychody polskich firm IT wzrosły o 16 mld złotych.
Epidemia zatrzęsła rynkiem IT. Jednak w przeciwieństwie do motoryzacji czy turystyki skutki pojawienia się wirusa nie dla wszystkich są złe. Na brak pracy nie mogą narzekać programiści obsługujący firmy handlujące w internecie. W czasie wielkiego zamknięcia wiele osób wolało zrobić zakupy bez wychodzenia z domu. Jeszcze w 2019 r. do kupowania online przyznawało się, zależnie od badania, 50–60 proc. Polaków. Ośrodek Gemius podaje, że obecnie to już 73 procent. Ludzi zainteresowanych takim kupowaniem było w marcu o 50 proc., a w kwietniu o 111 proc. więcej niż w styczniu. Cały rynek e-handlu wzrósł z 70 mld do 100 mld złotych. Większość klientów kupowała odzież, kosmetyki i perfumy lub artykuły przemysłowe. Nieco słabiej wypadała sprzedaż żywności, choć i tu niektóre sklepy notowały kilkukrotne wzrosty obrotów.
Najwięcej ofert pracy w marcu – 32 procent – zamieściły właśnie firmy z sektora elektronicznego handlu oraz usług świadczonych przez internet (dane z raportu firm No Fluff Jobs i Mindbox). Wielu programistów potrzebowali też producenci oprogramowania. Prawie co czwarte ogłoszenie pochodziło od nich. Nieco mniej rąk do pracy potrzebnych było w fintechu, czyli przy unowocześnianiu systemów finansowych (11 proc. ofert) oraz w liczonych osobno bankach i innych instytucjach zajmujących się pieniędzmi (8 proc.).
Więcej czy bezpieczniej?
Z raportu No Fluff Jobs i Mindbox wynika, że od stycznia do marca średnie wynagrodzenie informatyków pracujących na podstawie umowy o pracę wzrosło o 4 procent. Podwyżki były nieco większe u tych, którzy świadczą usługi jako jednoosobowe firmy. Mediana wynagrodzeń w marcu była wyższa o 5,5 proc. wśród seniorów, czyli fachowców mających zwykle przynajmniej 4- lub 5-letnie doświadczenie (w niektórych firmach przynajmniej 8-letnie) i umiejących rozwiązywać skomplikowane problemy. Wśród midów, czyli programistów na średnim poziomie rozwoju zawodowego, osiąganym zwykle po 3 latach pracy, podwyżka wynosiła 8 proc. Junior, czyli znający podstawy fachu, ale wciąż początkujący informatyk pracujący jako firma, mógł w styczniu liczyć na zarobki rzędu 6,4 tys. złotych brutto, a w marcu – na 6,5 tys. złotych. Mid dostawał odpowiednio 12,5 tys. i 13,5 tys. złotych, senior – 15,4 tys. i 16,2 tys. złotych, a ekspert (specjalista doświadczony jeszcze bardziej od seniora) – 18 tys. i 18,2 tys. złotych.
Z marcowego raportu opracowanego przez branżowy portal bulldogjob.pl wynikało, że zarobki informatyków pracujących jako firmy były o 40 proc. wyższe niż u ich kolegów mających etat. Średnia płaca specjalistów od komputerów prowadzących działalność gospodarczą wynosiła 11,9 tys. złotych netto, a etatowców – 6,8 tys. złotych. Junior mający umowę o pracę dostawał przeciętnie 4,3 tys. złotych, analityk lub specjalista od zdobywania informacji na potrzeby biznesu – 4,22 tys. złotych. 4,19 tys. złotych zarabiał konsultant (osoba kontaktująca się z klientem i pilnująca, żeby usługa była wykonana zgodnie z zamówieniem) lub integrator zajmujący się ogólną informatyzacją danej firmy. Duże różnice płac odnotowano wśród architektów IT, czyli pracowników projektujących systemy informatyczne (np. służące księgowości danego przedsiębiorstwa) i nadzorujących ich wdrażanie. Młodzi architekci dostawali najmniej ze wszystkich pracowników branży – 3,2 tys. złotych, za to ci doświadczeni zarabiali najwięcej – 14,8 tys. złotych miesięcznie. Mający dłuższy staż konsultant lub integrator mógł liczyć na 12,5 tys. złotych, a programista senior – na 12,4 tys. złotych.
Epidemia sprawiła, że mimo niższych pensji etaty stały się cennym dobrem. Przedsiębiorstwa tnące koszty często kończyły współpracę z osobami, które nie miały umowy o pracę.
Polak potrzebny od zaraz
Ogólna liczba ogłoszeń o pracy zmalała o 1 proc. – wynika z danych No Fluff Jobs. Ucierpieli na tym najbardziej ci najmniej doświadczeni informatycy, natomiast liczba ofert dla specjalistów, którzy osiągnęli poziom wyższy od juniorskiego, wzrosła o 5 proc. Gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na doświadczonych fachowców, którzy mogą podjąć pracę zdalną. W marcu było aż o 30 proc. więcej ofert zatrudnienia takich osób niż w styczniu. Z kolei w maju, jak wynika z danych portalu pracuj.pl, aż 12 proc. wszystkich ofert pracy stanowiły te dla ludzi z branży IT. Więcej wakatów odnotowano tylko w obsłudze klienta i handlu.
Absolwentom informatyki i kierunków pokrewnych sprzyja to, że na polskim rynku pracy wciąż jest zbyt mało specjalistów z tej dziedziny. Jak dowiadujemy się z raportu Komisji Europejskiej, zwanego DESI, specjaliści IT to 3 proc. wszystkich pracujących, podczas gdy unijna średnia jest nieco wyższa – 3,9 proc. KE szacuje, że Polsce wciąż brakuje 50 tys. fachowców.
Brak i nadmiar
Giganci zza oceanu zwalniają ludzi. Ma to zrobić Microsoft, zatrudniający obecnie 154 tys. osób na całym świecie. Media podają, że pracę miałoby stracić ok. 1 tys. pracowników, czyli mniej niż 1 proc. zatrudnionych, ale to nieoficjalne informacje. Groupon ma pozbyć się 2,8 tys. osób, czyli 44 proc. całej kadry. Firma z Chicago sprzedaje m.in. bilety do miejsc rozrywki i usługi turystyczne, a na to nie ma zbytu. W połowie maja zwolnienie 3,7 tys. osób ogłosił Uber. To prawie jedna czwarta stanu osobowego. Niektóre posunięcia informatycznych gigantów mogą być jednak korzystne dla naszych specjalistów. W czerwcu Polski Fundusz Rozwoju ogłosił, że Google i Microsoft mają zainwestować łącznie 3 mld dolarów w naszym kraju. Obie firmy współpracują przy tworzeniu Chmury Krajowej. To zbudowana na Mazowszu infrastruktura technologiczna, za pomocą której różne instytucje będą mogły zdalnie przetwarzać dane. Oprogramowanie, z którego korzysta klient (z reguły drogo płacący), znajduje się na zewnętrznych serwerach tworzących tzw. chmurę obliczeniową, a komputer klienta pobiera tylko te informacje, których potrzebuje. Dostęp do chmury bardzo ułatwia działanie nowoczesnych firm. Czy zyskają na tym również pracownicy branży IT? To możliwe, ale jak zaznacza nasz rozmówca, na razie tego nie widać. Zresztą Google już teraz zatrudnia w Polsce kilkuset programistów, choć 5 lat temu zamknął jedno ze swoich polskich biur.
Polskie IT jest jedną z dziedzin gospodarki, które mogłyby zyskać na przenoszeniu biznesu z krajów droższych do tańszych. Według prognoz, w przyszłym roku cała branża ma znów wyjść na prostą. Mimo to programistom spędza sen z powiek obawa przed nawrotem wirusa. Jeśli zbiednieje całe społeczeństwo, stracą na tym również i oni.•
Jakub Jałowiczor