Zarówno Organizacja Narodów Zjednoczonych, jak i NATO wyraziły w poniedziałek zaniepokojenie przebiegiem wyborów prezydenckich na Białorusi oraz gwałtownym tłumieniem powyborczych protestów w tym kraju.
"Sekretarz generalny (ONZ Antonio Guterres) z wielkim niepokojem śledzi bieżącą sytuację w tym kraju, w tym doniesienia o powyborczych protestach i aktach przemocy w nocy, które miały miejsce w stolicy Mińsku, a także w innych miastach" - powiedział rzecznik ONZ Stephane Dujarric podczas briefingu prasowego.
Według Dujarrica Guterres "wzywa białoruskie władze do okazania jak największej powściągliwości i zapewnienia pełnego poszanowania prawa do wolności wypowiedzi, pokojowych zgromadzeń i zrzeszania się".
Sekretarz generalny podkreślił również znaczenie tego, by obywatele Białorusi mogli korzystać ze swoich praw, a także zaapelował o pokojowe rozwiązanie konfliktu w duchu dialogu.
Z kolei sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg przekazał, że członkowie NATO "wyrazili poważne zaniepokojenie przebiegiem wyborów prezydenckich na Białorusi".
"NATO potępia przemoc wobec pokojowych demonstrantów" - zaznaczył. "Należy szanować podstawowe prawa, w tym wolność wypowiedzi i prawo do pokojowych demonstracji" - dodał.
NATO i ONZ dołączyły tym samym do krytycznych głosów, sformułowanych przez Unię Europejską oraz m.in. Niemcy, Francję i Wielką Brytanie, w sprawie uczciwości wyborów, które według oficjalnych danych wygrał miażdżącą przewagą Alaksandr Łukaszenka. Uzyskał on 80,23 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska otrzymała 10,09 proc.
Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana. Wieczorem na ulicach Mińska doszło do protestów, które zostały stłumione przez siły bezpieczeństwa.
Centrum obrony praw człowieka Wiasna podało, że w nocy po głosowaniu zatrzymano w całym kraju około 3 tys. osób za udział w zgromadzeniach masowych odbywających się bez zezwolenia.