Niebezpieczne świeckie sekty przypominające gnostyckie herezje coraz częściej zastępują Amerykanom prawdziwe religie – przestrzega publicysta prawicowego portalu „The Federalist”. Zdaniem Johna Daniela Davidsona, im niższy odsetek ludzi przyznających się w sondażach i ankietach do przynależności kościelnej i religijnej, tym więcej osób sięga po swoiste świeckie substytuty tradycyjnej wiary, które zaczynają dominować w życiu politycznym i kulturalnym USA.
Według autora artykułu, proces sekularyzacji Ameryki ma swoje olbrzymie konsekwencje w wymiarze przestrzeni publicznej, gdzie po obu stronach spektrum politycznego zadomawiają się niebezpieczne sekty inspirujące swoich zwolenników nawet do przemocy.
Jako przykład sekciarskiej teorii spisku Davidson wymienia QAnon – rodzaj gnostyckiej quasi-religii koncentrującej się na walce między Donaldem Trumpem i mrocznym „głębokim państwem” składającym się z przedstawicieli bogatych światowych elit, gwiazd i polityków.
Po lewej stronie publicysta umieszcza „instytucjonalny gmach krytycznej teorii sprawiedliwości społecznej” – pod wspólną nazwą Woke – określającą grupę ludzi wyrażających krytyczne podejście do spraw społecznych. Najbardziej widocznym przejawem tego nurtu jest ruch Black Lives Matter, którego najzagorzalsi zwolennicy pochodzą głównie ze środowisk akademickich, Hollywood i "korporacyjnej" Ameryki.
Jak zauważa publicysta, obie wymienione formy pseudo-religii w ramach swej „odkupieńczej” retoryki oferują „niewzruszone odpowiedzi” na pytania o to, co jest nie tak ze światem i jak temu zaradzić. „Ale w przeciwieństwie do uznanych religii, niosą oczywisty, a czasem groźny podtekst polityczny, zaś ich wpływ na życie obywatelskie nie jest zbawienny. Nie zobaczysz działaczy BLM lub członków QAnon, jak z powodu swych przekonań karmią ubogich lub troszczą się o chorych, za to zobaczysz ich, jak podpalają budynki i planują ataki w terrorystycznym stylu” – dodał autor. Podkreślił zarazem, że członkowie tych sekt „działają w alternatywnych wszechświatach”, stanowiąc dwa „rozbieżne szczepy pseudo-religii”.
Różnić ich mają „dogmaty” i demografia zwolenników. QAnon opowiada się za luźnym zbiorem płynnie zmieniających się i dwuznacznych spiskowych teorii, opierających się na wspólnym założeniu, że Trump walczy z nikczemnymi globalnymi elitami świata.
Z kolei, jak opisuje autor, „Kult Woke” jest bardziej „dogmatyczny i purytański”. „Jego zasady mogą nie być konsekwentnie stosowane, ale kary są surowe i zdecydowane. Jeśli, na przykład, uważa się, że wykazałeś niewystarczający poziom zaangażowania w Black Lives Matter, możesz stracić pracę” – tłumaczy, powołując się na liczne przykłady tego typu ostracyzmu w środowisku akademickim i mediach.
„Co łączy te dwie sekty, to wiara w tysiącletnią walkę, w której wierni wymiatają niegodziwych, oraz epistemologiczna pewność, która uniemożliwia debatę” – dodaje Davidson. Precyzuje, że cechami owych pseudoreligijnych prądów jest odrzucenie obiektywizmu. O ile „Sekta QAnon” jest „zasadniczo defensywna”, o tyle członkowie „Sekty Woke” mają ofensywne podejście, pokazując, że jedynym sposobem ucieczki od „fałszywej świadomości” i gwarancją uzyskania „krytycznej świadomości” jest „przebudzenie się” – wyrażające się w odrzuceniu systemów, które stworzyły ucisk.