Czy czytanie baśni może przygotować na przyjęcie Ewangelii?
Opowiadasz bajki – mówimy, gdy ktoś plecie bzdury, a niewiarygodne historie chcemy zwykle „między bajki włożyć”. Baśń stawiamy w hierarchii nieco wyżej od bajki, ale oba słowa wyrosły przecież z tego samego pnia, który kojarzymy z „bajaniem”, czyli gadaniem, ględzeniem, opowiadaniem niestworzonych rzeczy. Nawet Clive Staples Lewis, autor „Opowieści z Narnii”, którego trudno podejrzewać o lekceważący stosunek do tego gatunku, nazwał kiedyś mit i baśń kłamstwem. Rzecz miała miejsce pod koniec lat 20. ubiegłego wieku w oksfordzkim pubie The Eagle and Child, w którym młodzi wykładowcy rozprawiali o swoich literackich fascynacjach. Jednym z dyskutujących był wówczas John Ronald Reuel Tolkien, którego słowa Lewisa bardzo dotknęły. Swoją odpowiedź zawarł wkrótce w poemacie „Mythopoeia”, w którym pisał m.in.: „Serce człowieka nie składa się z kłamstw, ale przepełnia je mądrość Jedynego Mędrca, którego przywołuje w nieskończoność, by ocalił jego duszę skrzywdzoną przez zło…”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski