Prezydenta, firmę, bezpieczeństwo energetyczne, sportowców – podczas uroczystości w Niepokalanowie można zawierzyć Sercu Maryi wszystko, co określa się jako „moje”.
Wielkie Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi odbywa się już po raz czwarty. Niewiele brakowało, a w tym roku wydarzenie nie odbyłoby się. 26 czerwca jeden z niepokalanowskich franciszkanów został zabrany przez karetkę do szpitala. Wykryto u niego koronawirusa. Z powodu COVID-19 zmarła jego matka, a brat i szwagierka trafili na oddział zakaźny. Kilka dni przed 26 czerwca brat wrócił z urlopu. Miał przez ten czas kontakt z 30 innymi zakonnikami. Kilku ostrzygł, bo pełni w klasztorze funkcję fryzjera. Jeszcze pod koniec lipca stan jego brata był stabilny, choć ciężki – płuca pracowały w 60 proc. wydolności, a pacjent był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Franciszkanie z Niepokalanowa zostali objęci kwarantanną. Nabożeństwa odbywały się online. 3 lipca wszystkim pobrano wymazy. Następnego dnia, czyli w pierwszą sobotę miesiąca, przyszły wyniki badań. – Dzisiaj pani z sanepidu zadzwoniła, że to jest cud i to jest niemożliwe, że wszyscy są zdrowi – ogłosił o. Grzegorz Szymanik zebranym w kaplicy braciom. – Dla nas jest to potwierdzenie tego, że obrana cztery lata temu droga zawierzenia Maryi jest właściwa – tłumaczy o. Mirosław Kopczewski. Niepokalanów wrócił do życia, a Wielkie Zawierzenie może się odbyć. To jakby wielkie rekolekcje otwarte dla wszystkich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor