Istnieje smutek serca, noszony w nim ból, gdy ktoś najbliższy oddala się od tego, za co warto żyć i umierać: syn przestał chodzić do kościoła, córka odmawia zapisania dzieci na religię, młodzi mieszkają bez ślubu.
Nie pomagają rozmowy, zachęty, łzy, prośby. „Gdzie popełniliśmy błąd?”. Podobne uczucie towarzyszy Apostołowi Narodów. Po spotkaniu Chrystusa Zmartwychwstałego, po słowach: „Odwagi, Pawle. Wystarczy ci mojej łaski”, dla tego dawnego faryzejskiego fanatyka wszystko się zmieniło, wypełniło się sensem i miłością. Odtąd to, co robił i myślał, było przeniknięte światłem: „Dla mnie żyć to Chrystus!”. Nie mógł zrozumieć, czemu jego współbracia z narodu wybranego, ludzie co dnia wyczekujący Bożej odpowiedzi, kiedy ona nadeszła, wcale jej nie chcą. Pamiętał piękne passusy z Pisma Świętego: „Cały Izrael będzie zbawiony” (Rz 11,26), Bóg kocha Izraela „miłością wieczną” (Jer 31,2). Dlaczego po wiekach obcowania z Bogiem i ufania Jego obietnicom nie chcą przyjąć miłości Bożej przychodzącej z udręczonym Mesjaszem? Skąd tylu ludzi zgubionych? Czy miłość Boga na tak niewiele się im przyda?
Paweł idzie śladami Mojżesza, który wyrażał przed Bogiem ogromny żal pod górą Synaj: „Oto niestety lud ten dopuścił się wielkiego grzechu, gdyż uczynił sobie boga ze złota. Przebacz jednak im ten grzech! A jeśli nie, to wymaż mię natychmiast z Twej księgi, którą napisałeś” (Wj 32,31-32). Każde odstępstwo sprawia cierpienie sercu kochającemu: „Jeśli pięciu twoich synów byłoby wiernych, dwóch zaś nie, to czyż nie wołałbyś: Biada mi, bo niewierni są moi synowie?”. Izrael został bardziej od innych obdarowany i wyróżniony: zaskarbił sobie Boże dziecięctwo, widział Szekinę – pełną chwały obecność Bożą w słupie ognia na pustyni i obłoku wypełniającym przybytek, przymierza, Torę, czyli konstytucję wybraństwa, obrzędy w świątyni, obietnice, ojców pełnych wiary, a zwłaszcza Mesjasza, który mówi tym samym językiem i w którego żyłach płynie ta sama krew…
Ów „wielki smutek i nieustanny ból” trudno udźwignąć. Pewien ojciec postanowił nie jeść mięsa i nie pić alkoholu w intencji córki żyjącej z mężczyzną bez ślubu. „Tato, czemu nie jesz?” – pytała go nieraz. „Ty wiesz czemu” – odpowiadał, głęboko patrząc dziecku w oczy. Mądrzy rodzice i nauczyciele walczą postem i koronkami, Nowenną Pompejańską i wyrzeczeniem, bo nigdy się nie pogodzą z tym, że ich ukochani mijają się z prawdziwym życiem. •
ks. Robert Skrzypczak