Mistrzu, my tu już nic nie zdziałamy. Miejsce to jest pustkowiem. Kościół w kryzysie. Odpływ wiernych nieunikniony. Nie mamy tu nic. Duszpasterstwo kuleje. Laicyzacja postępuje. Każ więc rozejść się tłumom… Nie, oni NIE POTRZEBUJĄ ODCHODZIĆ.
02.08.2020 18:00 GOSC.PL
Nie wiem, jak jest w greckim oryginale, ale jeden wykrzyknik w polskim tłumaczeniu chyba nie oddaje siły rozkazu, jaki daje uczniom Jezus w dzisiejszej Ewangelii: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!”. Niezwykły jest ten dialog Apostołów z Mistrzem: „Miejsce to jest pustkowiem i pora już późna. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”, pouczają Jezusa racjonalni Apostołowie. A gdy Jezus jednak im każe nakarmić głodnych, oni dalej swoje: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”.
Słuchając tego, nie umiałem się oprzeć wrażeniu, że to Ewangelia o nas w Kościele dzisiaj. Kościół ma wszystko, by nakarmić głodnych. Mamy wszystko, by ludzie spragnieni prawdy, dobra i piękna nie zostali odesłani z kwitkiem – do innej grupy, organizacji, ideologii. Mamy wszystko, a zachowujemy się czasem jak uczniowie, którzy „wspaniałomyślnie” chcieli odesłać tłumy do oddalonych mocno sklepików.
Można mieć wszystko, można mieć dosłownie Jezusa pod bokiem, a nie wiedzieć, co z tym „fantem” zrobić. Można mieć pełnię środków zbawczych do rozdysponowania, a mimo to rozkładać bezradnie ręce i biadolić nad tym, że „miejsce to jest pustkowiem” i nic tu już zdziałać nie można. A przecież wystarczy tyko zacząć rozdawać to, co mamy. Przestać zajmować się sobą. Nie godzić się na żaden plan minimum w głoszeniu słowa, w liturgii, w świadectwie, w - owszem, również - społecznym zaangażowaniu i rozwoju zawodowym. Jeśli nie doświadczamy cudu rozmnożenia – wiary, nadziei i miłości, a często również dosłownie chleba, pieniędzy i wszelkich dóbr – to dlatego, że wpatrzeni jesteśmy w swoje ograniczenia. Kościół zmęczony samym sobą też jest zatrutym owocem takiego wpatrzenia się w siebie, zamiast w Tego, który z pięciu chlebów i dwóch ryb jest w stanie – naszymi rękami – nakarmić tłumy.
„Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!”
„Jedli wszyscy do syta…”.
Jacek Dziedzina