Wygrana o włos w wyborach prezydenckich nie jest polską specyfiką. W USA jest to dość częsty przypadek. Ba, można nawet zostać lokatorem Białego Domu… otrzymując mniej głosów niż kontrkandydat.
Wyraźna polaryzacja w czasie wyborów jest dowodem na to, że ludziom jeszcze na czymś zależy i jeszcze o coś walczą. Polska i Stany Zjednoczone są pod tym względem wręcz modelowymi przypadkami. Z drobną różnicą: za oceanem kultura polityczna pozwala rywalom po walce podać sobie ręce, a przegranemu pojawić się na zaprzysiężeniu zwycięzcy i bić mu brawo podczas inauguracyjnego przemówienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina