Nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny.
Internet aż huczy od komentarzy, jakie ukazały się w związku z drugim ślubem kościelnym wieloletniego prezesa TVP Jacka Kurskiego. Internauci czują się „autentycznie zgorszeni” i dowodzą, że to hipokryzja, bo „rozwód kościelny jest brakiem szacunku dla wiary i Boga”. A w ogóle to „przecież pan młody w poprzednim związku miał dzieci”, więc nie wiadomo, dlaczego „pierwszy ślub został anulowany przez biskupów”, którzy w dodatku zachowali się skandalicznie, gdyż „pozwolili na nową ceremonię w jednym z najważniejszych kościołów w Polsce”.
Powyższe wpisy pokazują, jak wielkie niezrozumienie towarzyszy kwestii ślubów kościelnych udzielanych po raz drugi. I nie chodzi tu wcale o ten konkretny przypadek, którego nie zamierzam analizować, traktując go wyłącznie jako przyczynek do zajęcia się tematem. Po pierwsze, „rozwód” w Kościele nie istnieje. Są natomiast procedury mające udowodnić, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie. To zasadnicza różnica. Kodeks prawa kanonicznego uznaje pewne okoliczności, które mogą wpłynąć na ważność sakramentu. Ostateczną decyzję podejmuje sąd: kolegium, czyli przynajmniej trzech sędziów. Dochodzi do tego możliwość odwołania się do kolejnego sądu, drugiej instancji czy nawet do Stolicy Apostolskiej.
Nie robi tego pojedynczy biskup czy ksiądz, chyba że chodzi o tzw. proces skrócony, niedawno wprowadzony w Kościele przez papieża Franciszka, ale to sytuacje absolutnie wyjątkowe. W trybunale kościelnym toczy się proces, sprawa jest dokładnie badana i dopiero na końcu wydawane jest orzeczenie. I tak zdarza się, że wyrok stwierdzający nieważność dotyczy małżeństwa, które trwało nawet 20 lat i z którego zrodziły się dzieci. Inną sprawą jest, czy ten kolejny ślub nie powinien być wzięty bez przepychu i z zachowaniem skromności, oraz to, jakie okoliczności towarzyszyły powtórnemu mariażowi Jacka Kurskiego. Co do samego zaś faktu jego zawarcia wszystkim zgorszonym polecałabym raczej zgłębienie wiedzy na ten temat i więcej modlitwy zamiast zaglądania komuś w sumienie. •
Milena KINDZIUK