Ksiądz, który zbyt łatwo deklaruje, na kogo głosował, bardzo szybko staje się duszpasterzem tylko jednego klubu parlamentarnego.
Dominikanie od samego początku swego istnienia w kwestii wyborów przełożonych kierowali się zasadą demokratyczną. Każda uformowana w pełni wspólnota ma prawo wybrać swojego przełożonego, którego zatwierdza władza wyższa. Bardzo rzadko przełożeni są wyznaczani odgórnie, jak ma to miejsce w przypadku innych zgromadzeń zakonnych. System ten, który sprawdza się już od ponad ośmiuset lat, ma oczywiście swoje plusy i minusy. Niestety, wspólnoty nie zawsze głosują na tego, kto jest najlepszym kandydatem, ale na tego, kto gwarantuje jak najwięcej świętego spokoju. Niezaprzeczalnym plusem tej metody wybierania przełożonych jest uczenie się wspólnego dochodzenia do konsensusu w wielu ważnych kwestiach. Każdej decyzji, która dotyczy osobiście braci, niezależnie od tego, czy jest to kwestia wyboru prowincjała, czy decyzja o usunięciu kogoś z zakonu, czy o posłaniu na studia, towarzyszy zawsze klauzula tajności. Głosowania dotyczące osób są zawsze tajne. Tajne głosowanie nie jest oczywiście wynalazkiem dominikanów, ale w naszym zakonie zasada ta jest konsekwentnie stosowana.
Dlaczego głosowanie dotyczące osób musi być tajne? Aby każdy mógł czuć się absolutnie wolnym w swoim wyborze. By nie czuł nacisków ze strony różnych frakcji, ale również by miał pewność, że jeśli nie głosował na wybranego przełożonego, nie będzie to miało wpływu na jego dalsze życie we wspólnocie. Ślubujemy posłuszeństwo przełożonemu, nawet jeśli na niego nie głosowaliśmy. Innymi słowy – tajne głosowanie zapewnia pokój we wspólnocie. Każde wybory powodują wzrost emocji, które łatwo przeradzają się w podziały. „Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa” (1 Kor 1,12). Jestem przekonany, że ta wyborcza procedura powinna stać się częścią kultury społecznej. Warto być powściągliwym w deklarowaniu swoich politycznych preferencji. Szczególnie dotyczy to osób duchownych. Ksiądz, który zbyt łatwo deklaruje, na kogo głosował, bardzo szybko staje się duszpasterzem tylko jednego klubu parlamentarnego. A powinien być szafarzem łaski dla wszystkich. •
o. Wojciech Surówka OP