Wraz z zamknięciem granic Włoch dla turystów z USA i krajów spoza Europy hotele nad jeziorem Como na północy straciły 90 procent klientów. W tym atrakcyjnym turystycznie rejonie wypoczywają głównie Włosi i mocno odczuwa się brak gości z innych kontynentów.
W czerwcu w porównaniu z tym samym miesiącem przed rokiem łączna liczba turystów spadła o 85 procent. Gości zagranicznych było mniej o 93 procent - to dane miejscowej branży hotelarskiej.
Przedstawiciele tego sektora z okolic, słynących zwłaszcza z luksusowych wakacji w hotelach o wysokim standardzie, mówią, że dostrzegają "nieśmiałe" oznaki ożywienia ruchu w lipcu dzięki powrotowi klientów z krajów europejskich.
Samochodami, by uniknąć podróży lotniczej, przyjeżdżają pierwsi urlopowicze z Francji, Holandii, Szwajcarii i Niemiec. Zaczęły też napływać rezerwacje z Wielkiej Brytanii.
Decydujący wpływ na kryzys branży ma jednak brak przybyszów ze Stanów Zjednoczonych, Rosji, Australii i Chin, bo to na nich opiera się w dużej mierze turystyka w miejscowościach nad jeziorem Como. To dla nich przeznaczono wiele z tamtejszych hoteli, które teraz stoją częściowo puste.
Amerykanów przyciągają malownicze widoki, a także reklama, jaką zrobił tym stronom aktor George Clooney. Ma on od kilkunastu lat posiadłość w miasteczku Laglio.
"Nie mamy nawet pewności co do przyszłego roku , a w Stanach Zjednoczonych mówi się wręcz o 2022 roku jako okresie prawdziwego ożywienia" - powiedział prezes miejscowej federacji właścicieli hoteli Roberto Cassani. Dodał, że następne miesiące będą bardzo ciężkie.
"Turystyka - przyznał - ożywia się bardzo powoli".
"W porównaniu z zeszłym rokiem lipiec to jest katastrofa" - podkreślił burmistrz Bellagio i zarazem hotelarz Luca Leoni.
"Niestety zamknięte są dla nas rynki o największym znaczeniu na czele z USA"- wyjaśnił. Burmistrz tego najważniejszego kurortu nad lago di Como zauważył jednocześnie, że zaczynają przyjeżdżać tam na urlop Amerykanie mieszkający w Europie. "To przede wszystkim żołnierze z baz w Niemczech" - ujawnił.