Demonstrujący przed Białym Domem próbowali w poniedziałek przy pomocy lin obalić pomnik Andrew Jacksona, siódmego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zapobiegła temu interwencja policji.
W poniedziałek wieczorem czasu miejscowego kilku protestujących wdrapało się na konny pomnik Jacksona w parku Lafayette'a, obwiązując go linami. Przy zachęcających okrzykach tłumu podjęto próbę obalenia go.
Zapobiegła temu interwencja policji. Aby rozproszyć tłum, funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego. Policjanci ustawili się następnie na ulicy przed parkiem, blokując dostęp do pomnika. Stacja CNN informowała, że obecnych w poniedziałek wieczór Białym Domu dziennikarzy poproszono o opuszczenie prezydenckiej rezydencji.
Po policyjnej interwencji wciąż protestuje ok. 200 osób. Demonstranci wyzywają policjantów i apelują aby pozwolili im obalić pomnik. "Zastanówcie się komu służycie" - krzyczał jeden z nich przez megafon. W wywiadach dla amerykańskich stacji telewizyjnych manifestanci wzywają do dołączenia do nich.
W okolicach Białego Domu, w tym w pobliżu pomnika Tadeusza Kościuszki, demonstranci stawiają improwizowane ogrodzenia. Oznaczane są one napisami "BHAZ", co oznacza "Black House Autonomous Zone" (Autonomiczna Strefa Czarnego Domu). Wzorują się w tym na Seattle, gdzie demonstranci również ogłosili taką strefę.
Litery "BHAZ" namalowano również na kolumnach episkopalnego kościoła św. Jana naprzeciwko Białego Domu.
Pod Białym Domem od końca maja trwają demonstracje spowodowane zabiciem przez policję w Minneapolis Afroamerykanina George' Floyda. Skandowane są antyrasistowskie, antyprezydenckie i antypolicyjne hasła. Po zmroku, pokojowe za dnia, demonstracje przeradzały się czasem w zamieszki; dochodziło do plądrowania sklepów. Od dwóch tygodni manifestacje w Waszyngtonie były pokojowe i stopniowo słabły.
Na fali protestów, w USA dewastowane i obalane są pomniki europejskich zdobywców, postaci z czasów kolonialnych i postaci posądzanych o rasizm.