Jedna piąta ludzi na ziemi (1,7 mld) ma chorobę współistniejącą, która może zwiększać ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, ok. 350 mln może z tego powodu wymagać pobytu w szpitalu - wynika z badania, które publikuje pismo "Lancet Global Health".
Naukowcy z London School of Hygiene and Tropical Medicine (LSHTM) razem z kolegami z Chin i USA oszacowali liczbę osób na świecie, które ze względu na chorobę współistniejącą, mają podwyższone ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19. Wykorzystali w tym celu dane z badania pt. Globalne Obciążenie Chorobami (Global Burden of Diseases, Injuries, and Risk Factors Study-GBD) z 2017 r. oraz szacunki ONZ na rok 2020. Łącznie zebrano informacje dotyczące mieszkańców 188 krajów świata.
Aby ocenić liczbę osób narażonych na najcięższy przebieg infekcji i pobyt w szpitalu naukowcy brali też pod uwagę wiek i płeć. Wiadomo bowiem, że osoby w podeszłym wieku i mężczyźni mają wyższe ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 - u panów ryzyko jest dwukrotnie wyższe niż u kobiet.
Jak wyliczyli, na świecie 1,7 mld ludzi, tj. 22 proc., ma co najmniej jedną chorobę współistniejącą, która jest uważana za czynnik ryzyka cięższego przebiegu COVID-19 (w grupie poniżej 20. roku życia odsetek ten wynosi 5 proc., a w grupie mającej 70 lat i więcej - ponad 66 proc.). Zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są to takie choroby, jak cukrzyca, przewlekła choroba nerek, choroby sercowo-naczyniowe, przewlekłe choroby oddechowe.
Ponadto 349 mln ludzi (4 proc. światowej populacji) ma wysokie ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 wymagającego pobytu w szpitalu (mniej niż 1 proc. w grupie osób poniżej 20. roku życia i niemal 20 proc. wśród osób w wieku 70 lat i starszych). Odsetek ten jest wyższy wśród panów - 6 proc., niż wśród kobiet - 3 proc.
Ogólnie, odsetek osób zagrożonych cięższym przebiegiem COVID-19 jest wyższy w krajach o starszej i starzejącej się populacji, w krajach Afryki, w których rozpowszechniony jest HIV/AIDS oraz w małych krajach wyspiarskich, gdzie rozpowszechniona jest cukrzyca, jak Mauritius czy Fidżi.
"W miarę, gdy państwa odchodzą od ograniczeń związanych z epidemią, władze szukają sposobów ochrony osób najbardziej podatnych na krążącego wirusa. Mamy nadzieję, że nasze szacunki staną się użytecznym punktem wyjścia do opracowania sposobów ochrony tych, którzy są narażeni na poważny przebieg choroby" - skomentował współautor pracy prof. Andrew Clark z London School of Hygiene and Tropical Medicine. Jak wyjaśnił, może to być np. zaszczepienie w pierwszej kolejności osób z tej grupy, gdy pojawią się szczepionki.
Autorzy pracy podkreślają, że w swojej analizie skupili się głównie na występowaniu chorób współistniejących, a nie uwzględnili innych czynników mogących mieć wpływ na cięższy przebieg COVID-19, jak przynależność do różnych grup etnicznych, czy życie w złych warunkach ekonomicznych.