Oficjalnie wszystkim pretendentom do urzędu prezydenta zależy na uchronieniu Polaków przed epidemią. A jak jest naprawdę, możemy się przekonać, oglądając zdjęcia kandydatów obściskujących się z wyborcami w czasie wieców. Antyseptycznych herosów immunologicznej mitologii zasady sanitarne nie obowiązują. Najwyraźniej im i ich zwolennikom przysługuje urzędowa odporność stadna.
12.06.2020 12:45 GOSC.PL
Choć wiele z obostrzeń związanych z epidemią zostało poluzowanych, koronawirus SARS-CoV-2 wciąż krąży w społeczeństwie i wirusolodzy wraz z epidemiologami alarmują, że zaraza jeszcze nie wygasła, a brak rozsądku i niestosowanie zasad społecznego dystansowania może doprowadzić do jej skumulowanego wybuchu. Wydaje się jednak, że przynajmniej do wyborów nie ma to absolutnie żadnego znaczenia dla większości kandydatów na prezydenta. A później? Choćby potop!
Teoretycznie wszyscy, jak jeden mąż, deklarują, że ochrona zdrowia Polaków jest dla nich priorytetem. Jak ta troska wygląda w praktyce, możemy zobaczyć, przeglądając relacje z wieców poparcia. Weźmy dwa przykłady z sondażowej szpicy: Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego.
Na początek obecnie urzędujący prezydent i przykładowe zdjęcie z minionego tygodnia:
Jeszcze niedawno zachwalał ministra Szumowskiego za szybką reakcję wobec zagrożenia, jeszcze niedawno dziękował Polakom za samodyscyplinę w przestrzeganiu ograniczeń. Tymczasem na zeszłotygodniowym spotkaniu z wyborcami (a przypuszczam, że również każdym innym) trudno było mówić o jakimkolwiek dystansie, o dwóch metrach nawet nie śniąc. Prezydent zachowuje się tak, jakby urzędowo jemu i jego zwolennikom przysługiwała odporność stadna na koronawirusa.
Również jego główny rywal Rafał Trzaskowski najwyraźniej poczuł się jak antyseptyczny heros z immunologicznej mitologii. Kilka tygodni temu z oburzeniem całemu obozowi politycznemu KO wytykał brak zachowania zalecanych odległości podczas obchodów 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej, w maju był dumny, że w trosce o zdrowie Polaków jego środowisko zablokowało wybory w pierwotnym terminie, ale gdy przychodzi walczyć o głosy w prezydenckim wyścigu to i (u)ścisków nie brakuje i selfiaczki nie przeszkadzają:
Obie fotografie pochodzą z oficjalnych profilów społecznościowych kandydatów, z wieców, które odbyły się w czerwcu, czyli w ostatnich dniach. Zamieszczam te dwa przykłady jako najbardziej rażące, bo będące na szpicy wyścigu. Jeśli macie Państwo czas i ochotę, to zachęcam do przejrzenia kont pozostałych uczestników wyścigu wyborczego. Bo proste, codzienne sytuacje pokazują więcej niż można napisać w wielostronicowym programie czy powiedzieć na dwugodzinnym wiecu. Takich obrazków nie zastąpi nam żaden spot.
Wojciech Teister