To wisiało w powietrzu od dawna.
Blisko 10 tys. żołnierzy amerykańskich do końca września opuści Niemcy. To niemal jedna trzecia wszystkich stacjonujących tam wojsk USA. Prezydent Trump podpisał dokument zlecający Pentagonowi wykonanie tego zadania. Operacja oznacza, że w Niemczech zostanie 25 tys. żołnierzy amerykańskich. Agencja Reutera (powołująca się na źródła w Białym Domu) twierdzi, że część wycofywanych z Niemiec wojsk trafi do Polski. Nie brzmi to nieprawdopodobnie, bo Trump zasugerował kiedyś taką możliwość w rozmowie z prezydentem Dudą, także amerykańska ambasador w Polsce dawała do zrozumienia, że taki scenariusz jest brany pod uwagę. Trudno powiedzieć, jakie powody kierują amerykańską administracją. Powtarzany często przez Trumpa zarzut pod adresem Berlina, że Niemcy nie przeznaczają na obronność wymaganych w NATO 2 proc. PKB, nie wydaje się przekonujący. Niewykluczone, że przerzucenie do Polski (i innych krajów regionu) kolejnej grupy żołnierzy ma być sygnałem wysłanym do Moskwy. Od dłuższego czasu największe manewry wojsk rosyjskich mają miejsce albo w obwodzie kaliningradzkim, albo na Białorusi. A na ostatnim kolegium resortu obrony Rosji jego szef Siergiej Szojgu kolejny raz zdefiniował Zachód jako największego wroga. Tyle że przerzucenie nawet 1000 czy 2000 żołnierzy amerykańskich do Polski nie jest wystarczającym sygnałem, że USA są gotowe pomóc nam w razie agresji. Być może takim sygnałem byłoby przeniesienie znaczącej części wojsk amerykańskich z Niemiec. Jednak na to się nie zanosi.•
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina