Oszustwo nie jest czymś, czym zajmują się wyłącznie dawne karki z Pruszkowa, które pozakładały firmy-krzaki służące do wyłudzania zwrotów podatku VAT.
08.06.2020 16:19 GOSC.PL
Na krótko przed narodową kwarantanną światło dzienne ujrzały wyniki pewnego badania. Ankieterzy (firma DGA S.A.) pytali młodych właścicieli niewielkich firm, czego najbardziej obawiają się w swojej działalności. Okazało się, że największym zmartwieniem nie jest wcale skarbówka, najazd kontrolerów, ani ZUS. Każda z tych odpowiedzi zyskała jednocyfrowy wynik. Najwięcej, 21 proc. początkujących przedsiębiorców bało się nieuczciwych kontrahentów. Nawet wysokie opłaty, samowola urzędników i niejasne przepisy nie były dla badanych takim problemem, jak janusze biznesu, którzy nie zawracają sobie głowy płaceniem za wykonaną już usługę, albo dostarczeniem towaru, z który dostali już przelew. Obawiam się, że jest w tym sporo prawdy.
Blokada gospodarki zmieniła zasady gry, ale nie zmieniła ludzkiej natury. Już teraz widać, że kolejne tarcze antykryzysowe – przy całym moim poparciu dla tego sposobu utrzymywania firm przy życiu – dają januszobiznesowi duże pole do popisu. Jeden z takich przypadków mam okazję obserwować z bliska. Drogi zakład usługowy w centrum Warszawy nie pracował przez dwa miesiące. Właściciele wystąpili o wsparcie z tarczy. Z tej okazji poprosili pracowników o podanie numerów kont – nie mieli ich, bo wcześniej rozliczali się ze wszystkimi pod stołem, ale teraz trzeba było udokumentować działalność. Na początku epidemii pozbyli się zresztą dużej części załogi. Wprawdzie pieniądze z tarczy są przeznaczone dla firm, którzy nie zwalniają pracowników, ale w tym wypadku wiele osób pracowało na podstawie umów cywilnoprawnych, więc formalnie nie byli oni nigdy zatrudnieni. Przykładów cwaniactwa było w firmie więcej, ale właścicielowi nie przeszkodziło to wystąpić kilkukrotnie w telewizji w roli przedsiębiorcy pozostawionego bez pomocy w tym trudnym dla nas wszystkich czasie. Myślę, że szczerze wierzył, że tak właśnie wygląda jego sytuacja. Ostatecznie pieniądze dostał.
Można z tej historii wyciągnąć głębszy morał. Oszustwo nie jest czymś, czym zajmują się wyłącznie dawne karki z Pruszkowa, które pozakładały firmy-krzaki służące do wyłudzania zwrotów podatku VAT. Cwaniactwo najróżniejszego rodzaju pojawia się wszędzie tam, gdzie są pieniądze, niezależnie od tego, czy ktoś ma okazję naciąć skarbówkę, pracowników, kontrahenta czy szefa. Często pewnie sami nie mamy świadomości, że kombinujemy.
Jest i morał bardziej przyziemny. Kolejne tarcze antykryzysowe to kolejne miliardy złotych wypłacane przez państwo. Zainteresowani nimi są z pewnością nie tylko ci, którzy dokonują drobnych geszeftów. Dobrze by było, żeby pieniądze trafiały tam, gdzie powinny i żeby nie musiała ich za jakiś czas szukać komisja badająca aferę koronawirusową.
Jakub Jałowiczor